-Depulso! -Krzyknęła Tatia.
Nie dokończyłem swojego zadania, gdyż zaklęcie odepchnęło mnie od Neville'a. Upadłem na brudną podłogę z głuchym hukiem. Różdżka wypadła mi z dłoni i potoczyła się w przeciwną stronę.
Znowu ogarnęła mnie ta dziwna niemoc. Dokładnie jak wtedy, gdy ojciec ma zamiar okładać mnie swoją laską z głową węża.
Zwinąłem się w kłębek czując jak omiata mnie wewnętrzny chłód.Spuściłem głowę, gdyż po moich policzkach spłynęły łzy.Nie chciałem okazywać słabości choć to trudne.
Jęknąłem cicho i jednym słowem zacząłem płakać. Coś czego nie robiłem od dawna.
Wtem poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Prawdopodobnie Tatii. Zaprzeczyłem ruchem głowy. Czemu zaprzeczałem? Temu czy potrzebuję pomocy? Temu że wszystko w porządku? Nie wiem.
Skuliłem się bardziej nie dając dostępu świata zewnętrznego do mnie.
-Draco -usłyszałem jak z oddali głos Tatii.
Nie chciałem nic słyszeć, nie chciałem nic czuć i niczym się martwić. Czy to tak wiele, że chcę być teraz w odległym miejscu od Hogwartu i nie martwić się niczym co nęka mnie w tym momencie?
Wszystko zaczyna się sypać. Cała ta sytuacja jest w beznadziejnym położeniu.
Nie chcę zabić Neville'a, ale jeżeli tego nie zrobię to zabiją Tatię a wtedy nie będę miał dla kogo żyć. Jeżeli z kolei to zrobię popełnię zbrodnię. Dokonam morderstwa na prawie moim przyjacielu, na człowieku, który na ogół nigdy źle mi nie życzył. To w końcu ja byłem tym złym, który się na nim wyżywał. I nie tylko na nim. To ja powinienem umrzeć, a nie uczciwy Longbottom. Tak, to dobry pomysł. Gdybym popełnił samobójstwo już nikt nie będzie nic ode mnie oczekiwał. Tak. Gdybym tylko...
-Draco! -Wrzasnęła Tatia.
Ocknąłem się z dziwnego otępienia i spojrzałam na Puchonkę, która klęczała przy mnie. Na jej twarzy malowało się przerażenie. Wstałem szybko na kolana i zacząłem wycierać policzki, choć po raz drugi z marnym wysiłkiem.
Salvador przysunęła się do mnie i przytuliła mnie mocno, kładąc brodę na mojej głowie. Zaciskając powieki wtuliłem się w dziewczynę.
-Będzie dobrze -zapewniła cicho gładząc mnie po plecach.
-Każą mi zabić Neville'a -wymamrotałem cicho.
-Wiem, skarbie. Wiem -odparła spokojnie.
-Nie chcę -jęknąłem.
Tatia westchnęła jedynie.
-Wiem i nie zrobisz tego -odparła. Otworzyłem usta by powiedzieć o groźbie, ale ta wyczuła to i przeszkodziła mi.- Wiem też co chcą zrobić. Spokojnie, mam pomysł.
Odsunąłem się od niej i spojrzałem na dziewczynę zdziwiony.
-Wiesz co to kropla astralna? -Spytała z lekkim uśmiechem.
Wszystko znów nabrało barw. Usta wykrzywiły się w wesoły uśmiechem.
-Jesteś niezastąpiona -stwierdziłem ocierając łzy.
Tatia zbliżyła się do mnie i odurzając mnie swoim nieziemskim zapachem musnęła delikatnie moje usta, co sprawiło, że poczułem się jeszcze lepiej.
-Wiem -powtórzyła patrząc mi w oczy po czym wstała i podała mi dłoń.
Ująłem ją i również podniosłem tyłek z ziemi. Spojrzałem na Gryffona.
-Neville.. Przepraszam. Ja nie chciałem...
-Rozumiem -odparł spokojnie Longbottom i wyciągnął rękę w moją stronę z lekkim uśmiechem.
Ująłem ją i potrząsnąłem na zgodę, czując ulgę.
-Więc co teraz, mistrzu? -Spytałem patrząc na Tatię.
-Potrzebuję eliksiru... Na pewno ma go Quer, zatem trzeba dostać się do jego gabinetu -odparła.
-Zaraz.. Co to kropla astralna? -Spytał Nevv przypominając nam o swojej obecności.
-To będzie twój klon. Gdy zażyjesz odpowiednią ilość eliksiru stworzymy twojego klona. Będzie trochę tępy, ale to nie szkodzi, bo go zabijemy, żeby robił za ciebie jako trupa -wyjaśniła Tatia leząc w stronę gabinetu jej brata.
-A kto to Quer? -Spytał.
Razem z Puchonką spojrzeliśmy po sobie lekko zakłopotani.
-Długa historia. Później ci opowiemy -odparłem i ująłem dłoń Tatii.- Poza tym dlaczego nie ma cię w moim dormitorium? -Spytałem w przebłysku inteligencji.
Ta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się uroczo.
-To długa historia. Później ci opowiem -odparła wesoło.
**nieco później, w gabinecie "pana Deana"**
*perspektywa Tatii*
Grzebałam po szafkach swojego brata, podczas gdy Draco przeszukiwał szuflady w biurku. Neville rozglądał się niepewnie po pomieszczeniu.
-Wolno nam tu być? -Zapytał, przerywając tę ciszę między nami.
-Z reguły nie, ale mi wolno, bo.. Jakby to ująć.. Jestem spokrewniona z naszym nauczycielem od OPCM -odparłam z dziwnym uśmiechem.
Wręcz poczułam tępy wzrok Longbottoma na swoich plecach. Wyszczerzyłam się głupio i ujęłam jakąś fiolkę z błękitnym płynem. Odwróciłam ją, by przeczytać napis.
-Kropla astralna -wyszeptałam z uśmiechem.- Mam -oznajmiłam głośno i wyciągnęłam fiolkę.
Draco spojrzał na mnie z uśmiechem, a Nevv jakby trochę zbladł.
-Spokojnie -mruknęłam podchodząc do niego. Otworzyłam fiolkę i wyciągnęłam ją do niego.- Trzy krople i tylko trzy -powiedziałam spokojnie.
Neville ujął fiolkę nieufnie, po czym przyjrzał jej się.
-I to pomoże? -Spytał.
-Tak. Wypij to -ponaglił go niecierpliwie Draco.
Nevv wlał do ust trzy krople i oddał mi fiolkę. Wszyscy umilkliśmy, oczekując efektów. Minęła pierwsza minuta i nic się nie wydarzyło.
-Czy... Robiłaś to kiedykolwiek? -Spytał Gryffon.
-Nie -odparłam spokojnie.
Neville obrzucił mnie karcącym spojrzeniem i już otwierał usta, by coś powiedzieć.
-Nie robiłam tego nigdy, ale ciotka dokładnie powiedziała mi jak to stosować w razie potrzeby -uspokoiłam go.
-A to mnie pocie... -urwał, gdyż obok niego pojawiła się ledwo zauważalna, biała plama, która zaczęła się powiększać.
Patrzyliśmy na to zdumieni, a plama zaczynała czernieć emitując szatę Neville'a. Wtem z dziwnej i niekształtnej mary utworzył się klon Longbottoma.
-O w mordę -wyszeptał Draco patrząc na dwóch identycznych Gryffonów.
Ten prawdziwy Nevv dotknął delikatnie swojego klona, palcem w ramię.
- I co teraz? -Spytał cicho, patrząc na kroplę.
-Ktoś musi go zabić -odparłam spokojnie.
Spojrzeliśmy po sobie wymownie, delektując się ciszą, którą na pewno ktoś zaraz przerwie.
-Nie ja -odparli równocześnie chłopcy.
Przewróciłam oczami, czując się jak wśród dzieci i wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni różdżkę. Wymierzyłam nią w klona Longbottoma już z mniejszą odwagą. Draco jak i Neville patrzyli na mnie jak sroka w gnat. A ja? A ja stałam jak wryta, celując w mojego... mojego....
Przyjaciela.
-Tatia.. Co ty robisz? -Wymamrotał przerażony Neville, w którego celowałam.
-J-ja... Przecież ty nie powinieneś mówić... Jesteś klonem -powiedziałam zdumiona, a ręka zaczęła mi się trząść.
Spojrzałam na Draco i prawdziwego Neville'a, którzy stali z boku po mojej prawej stronie. Patrzyli na mnie jak na wariata. Znów spojrzałam na kroplę astralną.
-Przykro mi, ale musisz umrzeć -wyszeptałam niepewnie.
-Nie! Przecież się przyjaźnimy -wymamrotał nerwowo, cofając się z lękiem.
-Jesteś kroplą astralną. Nigdy się nie przyjaźniliśmy -powiedziałam z niewielkim przekonaniem w to co mówię.
-Tatia -usłyszałam głos, jakby z oddali.
-J-ja.. Ja muszę -wyszeptałam, a ręka zaczęła mi tak drżeć, że ledwo utrzymałam różdżkę.
-Tatia! -Warknął Draco, łapiąc mnie mocno za ramiona.
Dopiero teraz przejrzałam na oczy.
Prawdziwy Neville stał nadal po mojej prawej stronie, a za plecami Malfoy'a, który właśnie wbijał we mnie wzrok, stała kopia Longbottoma.
Schizowałam. Znowu.
-Przepraszam -wyszeptałam patrząc na Draco.
Ten przytulił mnie lekko, a ja zamknęłam oczy trochę zażenowana, że dałam się tak łatwo wyprowadzić z równowagi.
To słabość. Głupia słabość, której trzeba się za wszelką cenę pozbyć, bo zginę prędko, wodzona przez nią.
-W porządku. Już jest w porządku -zapewniłam coraz pewniejszym głosem i odsunęłam się od Draco.- Nie mamy czasu, bo jego ciało zniknie za 2 godziny -dodałam i stanęłam naprzeciw "Neville'owi".- Avada.. Kedavra -wymamrotałam celując w niego.
"Longbottom" odleciał metr do tyłu i przytulił plecami podłogę, martwy.
-Zabierzmy go i chodźmy stąd -poprosiłam cicho.
Draco wziął ciało i ruszył za mną do drzwi.
-A co ze mną? -Spytał cicho prawdziwy Neville.
-Musisz się schować tak, żeby nikt cię nie znalazł, bo będzie źle -odparłam otwierając drzwi.
Nevv pokiwał lekko głową i przepuściłam Draco, by wyszedł pierwszy z klonem przewieszonym przez ramię.
-Dziękuję -powiedział Gryffon, a ja spojrzałam na niego.
-Podziękujesz mi jak przeżyjesz -odparłam z uśmiechem i wyszłam z gabinetu Deana, wlekąc się za Draco.
____________________________________________________________
No i kolejny.
Kończymy, kończymy :)
Rozdział dedykuję mojej Black, bo srała się, że Neville umrze. Jak mogłaś pomyśleć, że go uśmiercę!? ;-;
Komentujcie, bo to dużo dla mnie znaczy! :(
~T