Weszłam na schody i już pędziłam na dół, a w mojej głowie układały się najczarniejsze scenariusze. No bo co będzie jeśli Liam stoi na środku salonu z zakrwawionym nożem w ręku!? Albo mój ojciec mnie odnalazł i teraz stoi zs rogiem, przyklejony do ściany, a za zakładnika ma Stephanie? A co będzie jeśli W salonie stoi Quercy z wycelowaną różdżką w Stephanie i grozi jej śmiercią jeśli nie odda mnie ojcu, by ten cyrk w końcu się skończył!?
Przystanęłam na ostatnim schodku zdumiona własną wyobraźnią. Powinnam pisać książki, gdzie wyleję swoje czarne scenariusze nim w mojej głowie zapanuje taki haos, że zacznę podejrzewać każdego o zbronię najgorszego kadru. Jak Szałonooki Moody.
Zaśmiałam się nad perspektywą aurora i kręcąc głową z politowaniem, zeszłam na dół. Gdy znalazłam się w tym samym pomieszczeniu co moja ciotka, ta spojrzała na mnie tępo po czym wręczyła mi kremową kopertę. Przyjrzałam się niej i okazało się, że w rogu widniało imię: Liam.
Spojrzałam otępiała na Steph, a ta uniosła ręce w geście niewinności i powiedziała:
-Nie czytałam.
Po czym wyszła pozostawiając mnie samą wraz z listem.
Wgapiając się w kopertę ruszyłam do kanapy. Po drodze potknęłam się o własną miotłę, która leżała bez celu na podłodze. Nic sobie nie zrobiłam z prawie utraconych jedynek z powodu zderzenia z komodą i usiadłam na kanapie. Przez chwilę wgapiałam się tępo w papier, zastanawiając się czy otworzyć czy nie. W końcu wzięłam wdech i rozdarłam papieru. W środku (jak to w prawie każdej kopercie) znajdował się pergamin złożony na 3 razy. Rozłożyłam go wzrokiem po piśmie. Tak, to bazgroły Liama. Westchnęłam tylko i zaczęłam czytać.
Przystanęłam na ostatnim schodku zdumiona własną wyobraźnią. Powinnam pisać książki, gdzie wyleję swoje czarne scenariusze nim w mojej głowie zapanuje taki haos, że zacznę podejrzewać każdego o zbronię najgorszego kadru. Jak Szałonooki Moody.
Zaśmiałam się nad perspektywą aurora i kręcąc głową z politowaniem, zeszłam na dół. Gdy znalazłam się w tym samym pomieszczeniu co moja ciotka, ta spojrzała na mnie tępo po czym wręczyła mi kremową kopertę. Przyjrzałam się niej i okazało się, że w rogu widniało imię: Liam.
Spojrzałam otępiała na Steph, a ta uniosła ręce w geście niewinności i powiedziała:
-Nie czytałam.
Po czym wyszła pozostawiając mnie samą wraz z listem.
Wgapiając się w kopertę ruszyłam do kanapy. Po drodze potknęłam się o własną miotłę, która leżała bez celu na podłodze. Nic sobie nie zrobiłam z prawie utraconych jedynek z powodu zderzenia z komodą i usiadłam na kanapie. Przez chwilę wgapiałam się tępo w papier, zastanawiając się czy otworzyć czy nie. W końcu wzięłam wdech i rozdarłam papieru. W środku (jak to w prawie każdej kopercie) znajdował się pergamin złożony na 3 razy. Rozłożyłam go wzrokiem po piśmie. Tak, to bazgroły Liama. Westchnęłam tylko i zaczęłam czytać.
"Tatio.
Proszę cię tylko o jedno: przeczytaj ten list do końca. Napisałem go, dlatego, że chcę ci wyznać całą prawdę. Gdy rozmawialiśmy nie było takiej sposobności, gdyż za każdym razem gdy chciałem z tobą porozmawiać na poważnie, ty uciekałaś od tematu. Postanowiłem więc rano zostawić list pod drzwiami. Mam nadzieję, że znajdziesz czas, by go odczytać.
Zatem wiem, że skrzywdziłem cię i trudno ci teraz na mnie patrzeć, ale prawda jest taka, że żałuję. Najbardziej na świecie i z całego serca. Zapewne teraz prychnęłaś śmiechem. Tak, znam cię bardzo dobrze i nawet w tym momencie gdy to piszę słyszę w głowie twój śmiech. Zapamiętałem go jak dźwięk brzęczenia Nutelli w reklamówce twojej mamy, gdy przychodziła ze sklepu. Pamiętasz? Jak czekaliśmy na nią, żeby ukraść słoik, zaszyć się w labiryncie i jeść ją oglądając kwitnące róże? Pamiętasz? Bo ja nie mogę zapomnieć.
Pewnie zastanawiasz się dlaczego zrobiłem to co zrobiłem. Prawda jest taka, że się bałem. Bałem się, że zostawisz mnie dla innego. Dla przystojniejszego, zabawniejszego, inteligentniejszego. Wiem, że było to mało myślne i głupie, ale teraz mam okropne wyrzuty sumienia, gdy tylko idę spać, idę jeść, cokolwiek robię. Wiem również, że zwykłe przepraszam ci nie wystarczy, ale zrozum, że żałuję, Gdyby był jakiś sposób na to byś mi wybaczyła tylko powiedz. Zrobię wszystko.
Gdy zobaczyłem cię z Malfoy'em w tej restauracji zawrzało we mnie. Wkurzyłem się, że po tym wszystkim co nas łączyło możesz być z kimś innym. Tak, poniosło mnie, ale przyczyna jest prosta. Nadal cię kocham i nie mogę sobie wyobrazić, że będziesz z kimś innym.
Zatem weź to pod uwagę, proszę.
Zatem weź to pod uwagę, proszę.
Liam."
Spojrzałam znad listu na kominek i zmrużyłam oczy będąc w kompletnym rozpierniczu emocjonalnym. Położyłam delikatnie kartkę na stole i tępo spojrzałam przed siebie.
I co ja do cholery mam poczuć? Buchającą miłość aż do usrania? A może mam do niego polecieć i stawić się klęczącą na kolanach, z bukietem w ręku i z plikiem kartek przeprosinowych do wyboru?
Prychnęłam jedynie po czym wstałam i poszłam na górę starając się nie myśleć o żałosnym liście z przeprosinami a'la Stephanie z młodszych lat jak mniemam.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko z mętlikiem w głowie
**kilka dni później**
Stałam na środku pokoju otoczona kufrem, miotłą i klatką z Harmoo w środku i czekałam na jakikolwiek sygnał Stephanie, że możemy już iść. Byłam zmuszona czekać u siebie, bo za bardzo zdenerwowałam ciotkę ciągłymi pytaniami typu "kiedy jedziemy?", "czy już mogę wychodzić?" lub "kiedy jemy?". Kazała mi zatem siedzieć cicho w pokoju i czekać na nią. Tak więc zrobiłam to i cała w skowronkach stałam jak idiota na środku pokoju.
Wtem usłyszałam nasilający się dźwięk kroków. Uśmiechnęłam się szeroko widząc poruszającą się klamkę. Złapałam za klatkę, a sówka w środku zahukała radośnie... Albo był do dźwięk niezadowolenia przez szarpnięcie jej 'domostwem'... W pokoju pojawiła się Stephanie z delikatnym uśmiechem.
-Możemy iść -oznajmiła, a ja łapiąc za miotłę ruszyłam dziarskim krokiem w stronę drzwi. Ciotka za pomocą magii uniosła kufer i poszła za mną.
Zbiegłam na dół i stanęłam z uśmiechem w salonie czekając na ciotkę. Ta po chwili również pojawiła się w pomieszczeniu. Uśmiechnęła się do mnie i podeszła do kominka. Z miedzianego pojemniczka wzięła garść proszka Fiuu i wsypała go do ognia.
-Proszę i zapraszam -powiedziała wesoło, wskazując na zielony ogień.
Podeszłam tam i wlazłam do kominka.
-Hogwart -oznajmiłam wyraźnie i po chwili znalazłam się w znajomym mi gabinecie profesora Dumbledore'a.
Albus siedział za biurkiem i bazgrolił coś po pergaminie, a obok jego notującej dłoni parowała herbatka. Gdy pojawiłam się w kominku ten spojrzał na mnie i uśmiechnął się radośnie.
-Tatiana, jak miło cię widzieć -oznajmił wstając.
-Dzień dobry panie profesorze -uśmiechnęłam się i weszłam do środka uprzednio strzepując sadzę z ubrań.
Wtem, tam gdzie stałam przed dwoma sekundami, pojawiła się ciotka.
-Jest i Stephanie -zaśmiał się jak zwykle pogodny Dumbledore.
Ta uśmiechnęła się do niego i weszła do środka.
-Nie ma tak dobrze i urlop się skończył. Znów czas na męki z małym gówniarzem -oznajmiła Steph burząc moją niezbyt misternie ułożoną fryzurę.
Albus zaśmiał się i wskazał krzesło ciotce. Ta usiadła na nim i jakby wprawiona w tym wszystkim, podpisała jakieś papierki po czym wstała i podeszła do mnie z uśmiechem.
-Ucz się pilnie, bla bla, nie połam się, nie przesadzaj z Nutellą, bo ci pryszcze wyskoczą i uważaj na żebra -powiedziała przytulając mnie.
-Ja również cię kocham -zaśmiałam się i odsunęłyśmy się. Spojrzałam Stephanie w oczy.- Dziękuję. Dziękuję za ochronę, poświęcenie i czas -wygłosiłam niczym filozof.
Ta zaśmiała się i znów zburzyła moją fryzurę.
-Miło było trzymać takiego gnojka pod dachem -zaśmiała się i ruszyła do kominka.- Powodzenia -rzuciła patrząc na mnie.
-Dzięki i wzajemnie -odparłam, a ta pożegnawszy się z dyrektorem zniknęła.
Dumbledore spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Możesz rozejrzeć się po szkole. Twoje rzeczy będą czekać w twoim starym dormitorium -rzekł staruszek.
-Dziękuję -odparłam wesoło i ruszyłam do wyjścia.
Zeszłam po spiralnych schodach i wyszłam na korytarz. Był prawie pusty. Jedynie kilkoro uczniów pałętało się po korytarzach powtarzając zawzięcie formułki na eliksiry. Z uśmiechem ruszyłam na dziedziniec. Po drodze jednak minęłam Cedrica, który z początku uśmiechnął się do mnie, jak zwykle, ale w końcu przystanął ogarniając co się właściwie stało.
-Tatia! -Zawył z uciechy i przytulił mnie mocno.
-Cześć -zaśmiałam się bujając się w Puchonem w lewo i prawo.
-W końcu -prychnął.- Brakowało nam ciebie -oznajmił Diggory.
-Miło mi to słyszeć -odparłam wesoło. Ten pokiwał głową i puścił mnie.
-A teraz wybaczysz? Lecę do Cho.
-Coś się kroi? -Spytałam, a ten ponownie pokiwał głową i ruszył korytarzem. Odwrócił się jeszcze i pomachał mi ręką. Odwzajemniłam gest i ruszyłam w przeciwną stronę.
Polazłam w stronę Dziedzińca i stając w jednych z 'okien' ujrzałam tleniony łeb siedzący na ławce. Uśmiechnęłam się wesoło, ale ten uśmieszek szybko zszedł mi z twarzy, gdy przyjrzałam się temu obrazkowi. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku zostawiając po sobie mokry ślad.
____________________________________________________________
Taa daaa. Jest rozdział? Jest. Kto miał racje? Ja miałam :3 Pomijając fakt, że wczoraj upłynął równiutki miesiąc jak nie dodawałam rozdziału, ale to już nieważne szczegóły.
Dobra. Muszę Was przeprosić za moją długą nieobecność, ale rok szkolny się zaczął, a wraz zanim harówka jakiej nigdy dotąd w szkole nie doświadczyłam. Taaa. Tak mi się zdaje, że zapisanie się na 3 konkursy to nie był dobry pomysł.. Ale ciul z tym ^^
Piszcie komentarze i pamiętajcie, że kocham Was miśki ;*
~T
-Tatia! -Zawył z uciechy i przytulił mnie mocno.
-Cześć -zaśmiałam się bujając się w Puchonem w lewo i prawo.
-W końcu -prychnął.- Brakowało nam ciebie -oznajmił Diggory.
-Miło mi to słyszeć -odparłam wesoło. Ten pokiwał głową i puścił mnie.
-A teraz wybaczysz? Lecę do Cho.
-Coś się kroi? -Spytałam, a ten ponownie pokiwał głową i ruszył korytarzem. Odwrócił się jeszcze i pomachał mi ręką. Odwzajemniłam gest i ruszyłam w przeciwną stronę.
Polazłam w stronę Dziedzińca i stając w jednych z 'okien' ujrzałam tleniony łeb siedzący na ławce. Uśmiechnęłam się wesoło, ale ten uśmieszek szybko zszedł mi z twarzy, gdy przyjrzałam się temu obrazkowi. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku zostawiając po sobie mokry ślad.
____________________________________________________________
Taa daaa. Jest rozdział? Jest. Kto miał racje? Ja miałam :3 Pomijając fakt, że wczoraj upłynął równiutki miesiąc jak nie dodawałam rozdziału, ale to już nieważne szczegóły.
Dobra. Muszę Was przeprosić za moją długą nieobecność, ale rok szkolny się zaczął, a wraz zanim harówka jakiej nigdy dotąd w szkole nie doświadczyłam. Taaa. Tak mi się zdaje, że zapisanie się na 3 konkursy to nie był dobry pomysł.. Ale ciul z tym ^^
Piszcie komentarze i pamiętajcie, że kocham Was miśki ;*
~T
Żeby nie było, że pustki w komentarzach to dodam jeden ;) A więc już Ci to mówiłem ale powtórzę - rozdział jest świetny *.* czekam na następny. Mam nadzieję, że dzisiaj się pojawi ;)
OdpowiedzUsuń