wtorek, 29 października 2013

32 rozdział "Jakąś minutę, dwie. Ewentualnie pięć."

Draco upadł na podłogę i zaczął wić się na ziemi z bólu.
-Przestań -jęknęłam próbując sięgnąć ręką do jego różdżki.
-Bądź ze mną -warknął.
-Nie -odparłam i wbiłam mi paznokcie w ręką, którą mnie trzymał. Bez problemu przebiłam mu skórę, a z powstałych ran trysnęła krew.
Liam syknął z bólu i puścił mnie. Od razu wyciągnęłam rękę do jego różdżki. Szybko wytrąciłam ją, a kij potoczył się przez dormitorium.
-Wyjdź stąd! -Krzyknęłam na niego, a ten obrzucił mnie nienawistnym spojrzeniem.- Teraz, albo wydłubię ci oczy...
-Wiesz co go czeka -burknął i wyciągnął rękę do różdżki.- Accio -mruknął wciąż patrząc na mnie. Gdy jego magiczny kij wylądował w jego dłoni ruszył do drzwi.
Spojrzałam za wychodzącym Liamem, ale ujrzałam tylko zamykające się drzwi. Wtem usłyszałam cichy jęk i gdy spojrzałam na Draco ten próbował się podnieść z podłogi. Uklękłam przy nim i pomogłam mu.  Malfoy spojrzał na mnie zdziwiony.
-W porządku? -Mruknęłam, ale pomimo tego co ustaliłam z Carmen i tak żywiłam do niego urazę.
-Tak. Nic ci nie zrobił? -Spytał gładząc mnie po policzku zginając się lekko w pół.
Zabrałam jego dłoń i pokiwałam głową.
-To.. Dobrze -wymamrotał zmieszany.
Pokiwałam głową niezbyt wiedząc co teraz zrobić po czym szybko się odwróciłam i ruszyłam do drzwi.
-Tatia.. -usłyszałam za sobą więc przystanęłam i spojrzałam na niego.- Przepraszam -powiedział patrząc mi w oczy.
Patrzyłam na niego tępo przez chwilę po czym ponownie się odwróciłam i szybko wyszłam z jego dormitorium. Następnie pognałam na dół i wyleciałam z Pokoju Wspólnego Ślizgonów jak piorun.
Kompletnie nie wiedziałam co o tym myśleć. Ten karze mi ze sobą być, tamten przeprasza że pocałował inną, a tamta namawia mnie do rozmowy z tamtym. Nie pojmuję co się dookoła mnie dzieje i chyba to mnie najbardziej przeraża.
**Następnego dnia**
Tym razem obudziłam się dosyć wcześnie, a dokładniej mówiąc to wstałam równo z Suzan. Zerwałyśmy się z łóżek, zebrałyśmy i pognałyśmy razem na Wielką Salę. Po drodze spotkałyśmy Rose i Carmen zatem przyłączyłyśmy się do nich.
-Cześć -powiedziały równocześnie roześmiane przyjaciółki.
-Jak tam? -Spytała z uśmiechem Su.
-Po staremu w sumie -odparła Gryffonka.
-A co tam u ciebie i George'a? -Spytałam spojrzawszy na Rose.
-W porządku -odparła z uśmiechem Martin.
-Patrząc na was wnioskuję, że jesteście szczęśliwi -dodałam.
-Bardzo -zaśmiała się.- Szczególnie, gdy rano zrzuca mnie z łóżka.
Zaśmiałam się jedynie i doszłyśmy do Wielkiej Sali. Przy stole Ślizgonów zauważyłam Liama żywo rozmawiającego z jakąś blondynką. Draco tam nie było.
-Malfoy jest w Skrzydle -powiedziała mi Carmen widząc moje zamyślenie.- To... Przez Liama, prawda? -Spytała cicho.
Pokiwałam jedynie głową patrząc na bruneta z nienawiścią. Tak bardzo chciałabym podejść do niego i przypierdzielić mu w twarz...
Nagle w moich oczach zalśniły łzy. Zawsze się tak dzieje gdy jestem mocno zdenerwowana.
Ruszyłam rozwścieczona w stronę stołu ślizgońskiego. Uczniowie domu węża rozmawiali wesoło, a ja podeszłam do nich jak burza. Stanęłam wprost za Liamem, który niczego nieświadomy rozmawiał z jakąś Ślizgonką. Postukałam go zniecierpliwiona w ramię. Gdy tylko ten się odwrócił z całej siły zdzieliłam go w twarz. Wraz z dźwiękiem zetknięcia się mojej otwartej dłoni z jego policzkiem poczułam jak pewien fragment buzujących we mnie uczuć ulatnia się. 
-Tak bardzo cię nienawidzę -krzyknęłam mu prosto w otępiałą twarz.
W Sali panowała cisza. Nikt mnie nie powstrzymywał, nikt się nie odzywał. Jakby ich tam nie było, choć ciągle czułam dziesiątki oczu wlepionych we mnie ze zdumienia.
 Rose złapała mnie za dłoń, a Carmen spojrzała na mnie tępo, gdy Krukonka utrudniała mi podejście do Liama.
Kuźwa, moja wyobraźnia znów pracuje na najwyższych obrotach. Identycznie było gdy jeszcze byłam z tym zielonookim kretynem. Dziwne zjawisko, ale jakże dające lekki upust emocjom. Pomijając fakt, że zacinam się na jakąś minutę, dwie. Ewentualnie pięć.
-Tatia? -Mruknęła cicho Rose, a ja spojrzałam na nią tępo, wybita z zamyślenia.
-Nie tutaj -powiedziała spokojnie Black.
Skierowałam wzrok na Gryffonkę i powoli pokiwałam głową niezbyt ogarniając całą sytuację.
-Masz się bronić sieroto, ale nie pchać się w niepotrzebne konflikty, bo to nigdy nie kończy się zbyt dobrze -dodała, a ja słyszałam ją jakby z oddali.
Ponownie pokiwałam głową jeszcze trawiąc co do mnie powiedziała dziewczyna, następnie niczym nachlana panda ruszyłam do stołu Puchonów. Usiadłam obok Suzan, która najwidoczniej już od dawna tam siedziała znudzona moją schizą. Gdy tylko zajęłam miejsce, Puchonka podsunęła mi talerz z jedzeniem. Spojrzałam jedynie na parujący makaron po czym, ku zdziwieniu moim, Suzan i wszystkich w sumie, odsunęłam talerz.
Nie mogłam nic przełknąć. Nie jestem w stanie trzeźwo myśleć choć się staram. Mam chwile, że zachowuję się normalnie, ale miejscami po mojej głowie kołaczą się strzępki informacji, aż za chwilę normalny ciąg zdarzeń. To jest co najmniej dziwne.
Wstałam z miejsca i ruszyłam do wyjścia po czym skierowałam swoje kroku ku Skrzydłu.
-Tatia! -usłyszałam głos za mną.
Gdy odwróciłam się ujrzałam Quercy'iego. Szedł w moją stronę pospiesznym krokiem i ze zmartwioną miną. Zdziwiło mnie jedynie to, iż pałęta się po szkole w swojej normalnej postaci.
Brat w końcu mnie dogonił.
-Słucham?
-Mam nadzieję, że nie idziesz do Draco -mruknął cicho.
-Właśnie tam zmierzam -odparłam powoli nie pojmując o co mu chodzi.
-Zatem zawróć -powiedział stanowczo.
-Dlaczego?
-Malfoy to nieodpowiednie towarzystwo dla ciebie -rzekł poważnym tonem Quer.
-Ale przecież sam mówiłeś...
-Tak, ale nie wiedziałem, ze to zajdzie tak daleko.
Patrzyłam tępo na brata wyłapując każde słowo i analizując je dogłębnie nie mogąc uwierzyć, że to mówi mój własny brat, który jakiś miesiąc temu cieszył się razem ze mną tym, iż zakochałam się w Draco. Porównując to co mówił kiedyś, a to co teraz wydaje się to absurdalne. Słuchałam go zatem tępo, jak objaśniał mi jak powinnam z nim zerwać.
-Nie zrobię tego! -Krzyknęłam lekko rozstrojona i poleciałam w stronę Skrzydła Szpitalnego.
Co ja robię? Co ja robię? Miesza mi się w głowie... Tak. Właśnie przed sekundą wydarłam się na brata, który (tak mi się wydaje) pytał czy makaron był zjadliwy, bo ma problemy z żołądkiem.
No nic. Da radę z moim uroczym określeniem 'Nie zrobię tego' na zakończenie rozmowy.
Weszłam do Skrzydła i rozejrzałam się po pustych łóżkach. Tylko jedno było zajęte, a na białej poduszce spał tleniony łeb...



____________________________________________________________
Zatem kolejny :3
Postaram się dodawać częściej choć niczego nie obiecuję, bo tyle mam nauki, że zastanawiam się nad spakowaniem i zamieszkaniem w dżungli niczym Tarzan -,-
No nieważne. 
Planowałam ten blog na 40 rozdziałów i teraz jestem w kropce. Czy mam kończyć na tym 40. rozdziale, czy ciągnąć to dalej? Zależy mi na Waszej opinii, bo nie wiem czy mam już wprowadzać te schizowe sceny zmierzające ku końcowi :3
Piszcie komentarze, kocham Was, całusy itp., itd. ^^
~T

6 komentarzy:

  1. Zrozumiałam może połowę... I nie wiem czy to dobrze czy źle. Poza tym schizy o Draco i Liamie wymiatają. Ale ja i odmawianie przemocy w miejscach publicznych? Tego jeszcze nie było. :) Więcej schiz proszę i nie kończ jeszcze bloga łachudro!
    Pozdrawiam, kocham i czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie koncz bloga!!!!Oby jak najdluzej sie ciagnal.. ;p za krotki ten rozdzial! Zaczelabys dodawac troche wiecej intymnych scen z tatia ;)). Jestes swietna ;) oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahh. Lejesz mi Nutellę na serduszko *-*
      Co masz na myśli pisząc 'intymne sceny z Tatią"? ;o
      Wyjaśnij to prawdopodobnie rozpatrzę sprawę ^^
      Poza tym dzięki za opinię. Naprawdę mi zależy na komentarzach :3
      ~T

      Usuń
  3. JESTEM ZAJEBISTA!
    Powiedziała skromnie, wiem :3.
    Po mej drodze nadrabiania zostawiłam jakieś 2/3 komentarze. W sumie rozdziały mi się mogą mylić, bo wszystko czytałam jak było ale stwierdzam, że komedia w rozdziałach, zarazem jak i dramat ci świetnie wychodzą. Ja nie potrafię prowadzić komedii (patrząc na mą trawestację), a Patrycja dramatu, a za to ty tak łączysz w to, że kiedy opisywałaś strach Tati niemalże nią byłam. Minusem było, że musiałam wracać do rzeczywistości. Dobrze, że Tatia ma swój charakterek, momentami tak upodobniłaś ją do siebie, że wyobrażałam sobie ciebie na jej miejscu i twoje napady gniewu czy schizy. W sumie? Dobrze, że wróciła do Hogwartu, ale niech ją ten Liam zostawi w spokoju, to jak kula u nogi... ale wprowadza akcję. Tak samo jak pocałunek Pansy i Dracona. O czym to ja tam... no więc rozdziały mi się podobały, robisz nieco pomyłek, ale niektóre są zabawne, jak to ze "słoniem" XD. Bo każdy ma słonia i na pewno o to chodziło :D. Co jeszcze mogę powiedzieć styl pisania jest lekki i czasem ciężko się od niego oderwać, a niekiedy jak zaczynałam rozdział i się kończył, to ma bezcenna mina typu: wut?! I przez to, że czytałam jak zobaczyłam godzinę, to nie mogłam uwierzyć, że jest po 23. Ano i wyjadłam me talarki ;c.
    Podsumowując moje czytanie rozwala, przeczytałam rozdział poszłam pograć w piłkarzyki i jak wróciłam to zwykle było takie coś: o co tu chodziło, a już wiem.
    Mogłabym rozpisać się o treści co mi się podobało i zacząć wyklinać kanalie zwaną Liamem, tak jak śmiać się z niektórych momentów, albo opowiedzieć, jak czułam się forever alone, czytając te wszystkie sceny miłosne, ale pomińmy to bo ci się nie będzie chciało tak długiego komentarza czytać. Przypuszczam, że i tak mój będzie najdłuższy, ale ćśś xd. Co ja tam mogę jeszcze dodać A TAK jeszcze raz dziękuję, za dedykację, które tylko zachęciły mnie do dalszego czytania i sprawiły, że się uśmiechnęłam :D. Tak, bo nie ma to jak na początku czytać to pod kreseczkami, ma się to coś *-*.
    Nawiązując do mnie - Rose, ach ta materialistyczna kobita, duma mnie rozpiera, przynajmniej mam jakiś charakter, a nie bije ode mnie tęcza, której nie ma, a taka luźna sugestia, mówiona od kobiety która lubi komplikację, no tylko w opowiadaniach XD. Jakbyś tak złotko z tej tęczy Rose-George dodała trochę burzy to bym się nie obraziła xD.
    Jeśli jeszcze tego nie wspomniałam, bądź dumna, że wszystko nadrobiłam i postaram się nie mieć zaległości, na pewno nie 15 rozdziałów :D.
    Chyba już wspominałam, że rozdziały były świetne przynajmniej moim skromnym zdaniem.
    Kocham, pozdrawiam i czekam na następną notkę <3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to dojebałaś jak ja Nutelli do paszczy *-*
      Trąba mi się uśmiecha czytając takie komentarze, a serduszko rośnie :>
      Dziękuję :))
      ~Tina

      Usuń
    2. A może bym się odniosła do tego pod kreseczkami, nie poco... XD.
      Moje zdanie:
      NIE KOŃCZ BLOGA.
      That's it XD.

      Usuń