środa, 21 sierpnia 2013

27 rozdział "Zaczęła się rzucać jak Maka Paka* na sterydach..."

Następnego dnia również odbyła się lekcja zaklęć z Liamem, choć nie paliłam się do tych spotkań... Przychodził codziennie na kilka godzin i uczył mnie obrony. Po tygodniu w końcu ogarnęłam akcję z odtrącaniem zaklęć, gdyż szło mi to opornie. Starałam się zachować jak największy dystans do chłopaka, bo jego towarzystwo bardzo mnie drażniło. Może on sobie nie zdaje z tego sprawy (co byłoby mi na rękę), że znów się potwornie boję. Tak samo gdy z nim byłam. Nie czułam takiego strachu dawno. Rzecz jasna z początku nasz związek był cudowny. Czułam się w jego obecności tak dobrze jak z nikim innym. Dopiero później wszystko zaczęło się rąbać, a chłopak okazał się bardzo brutalny. Za głupią zazdrość potrafił mnie uderzyć w twarz. Od pierwszego takiego wyskoku zaczęłam się go obawiać, ale Suzan mówiła mi, że to przejdzie. Twierdziła, że Liam popełnił błąd i teraz się tego wstydzi. Wmawiała mi, że powinnam z nim być. Do tej pory nie mam pojęcia dlaczego tak mówiła. O wieści, że chcę z nim zerwać zaczęła się rzucać jak Maka Paka* na sterydach...
Jak już wspomniałam minął tydzień. Siedziałam właśnie mocno wykończona przy biurku i skrobałam liścik do Draco. Czułam się okropnie. Głowę mi po prostu rozsadzało więc nie mogłam się na niczym skupić. Stephanie odwołała dzisiejszą lekcję zaklęć także mogłam bezkarnie wynudzić się w domu. Dokończyłam zatem wiadomość do Ślizgona po czym przywiązałam pergamin do wyciągniętej nóżki Harmoo. Sowa zatrzepotała skrzydłami na znak, że jest bardzo zadowolona z bardzo częstych kursów do Hogwartu i z powrotem. Pokręciła się w miejscu po czym wyfrunęła przez okno, które zaraz za nią zamknęłam. Krzywiąc się zacisnęłam dłonie na skroniach i powoli położyłam się na łóżku. Zwinęłam się w kłębek i spróbowałam zasnąć.
~♥~
-Jak tu pięknie –mruknęłam zachwycona.
Przede mną malował się  bowiem cudowny obraz. Siedziałam na ławce, wtulona w mojego chłopaka , którego kochałam nad życie i patrzyłam przed siebie. Dookoła nas rosły zniewalające róże, które pachniały jak najpiękniejsze  perfumy. Ogrodzone  były małym, brązowym płotkiem sięgającym mi ledwo ponad kolano. Ogrodzenie miało na celu chronić kwiaty przed niszczycielską mocą małych urwisów, które często bawiły się w owym labiryncie. My znajdowaliśmy się w jego środku. Nastał już wieczór i zielony żywopłot, jak i żółte róże były spowite  pomarańczową poświatą bijącą od zachodzącego słońca na horyzoncie.
Przemknęłam oczy i uśmiechnęłam się delikatnie gdy poczułam dotyk Jego ręki na moich plecach.
-Wiesz, że cię kocham? –Mruknęłam cicho.
-Tak, ale ja ciebie bardziej –odparł słodko blondyn.
Zaśmiałam się cicho i uniosłam wzrok na jego twarz. Niebieskie oczy Draco lśniły jak nigdy przedtem. Pełne usta nęciły pocałunkiem, a blond włosy miękko opadały na jego czoło. Wyglądał tak pięknie…
Wtem położył dłoń na moim prawym biodrze i spojrzał mi w oczy.
-Jak tam blizna?
Zdziwiona przełknęłam ślinę przypominając sobie, że już słyszałam to pytanie.
Draco uśmiechnął się, lecz nie był to błogi uśmiech. Był to chytry, a wręcz złośliwy uśmieszek.
-O co ci chodzi? –Spytałam zaniepokojona.
-O nic, kwiatuszku –odparł spokojnie i pocałował mnie w czoło.
Znów objął mnie ramieniem, a ja po chwili ponownie się odprężyłam. Wtem Malfoy zaczął się śmiać. Jakby złośliwie.
-Jesteś głupia –stwierdził rozbawiony.
Odsunęłam się od blondyna i spojrzałam na niego lekko przerażona.
-Słucham? –Wydukałam.
-Jak mogłaś uwierzyć, że zakocham się w szlamie!?
Jeżeli ktoś słyszał jak coś pękło… To to było moje serce… Rozleciało się na milion kawałeczków. To co usłyszałam wstrząsnęło mną tak dogłębnie, że zamarłam z rozdziawioną buzią, patrząc tępo na Ślizgona.
-Odsuń się ode mnie, bo ubrudzisz mnie szlamem –zakpił.
-Ale… Draco –wyjąkałam powstrzymując łzy.
-Co? Myślałaś, że ktoś znowu cię pokocha? –Zaśmiał się wrogo.
Automatycznie wstałam z ławki. Spojrzałam na chłopaka kompletnie rozbita emocjonalnie.
-Przecież TY mnie kochasz… –wyszeptałam.

-No w sumie racja –zgodził się i również wstał.
Wtem stało się coś dziwnego. Włosy chłopaka zaczęły ciemnieć, skróciły się i ułożyły się w specjalnie 'rozpierniczoną' fryzurę. Gdy na mnie spojrzał nie ujrzałam ślicznych, stalowych tęczówek. Teraz miały odcień głębokiej zieleni. Karnacja również się zmieniła i lekko pociemniała. Wtem i twarz zaczęła się zmieniać. Zmienił się nos, oczy, usta, broda, kości policzkowe, WSZYSTKO! Pokręciłam głową oniemiała. Zaczęłam się powoli cofać, nie odrywając wzroku od znajomej twarzy chłopaka.
-Kochałem cię kiedyś i kocham cię teraz -dodał Liam.
-Nie! -Krzyknęłam i zaczęłam biec w przeciwnym kierunku.
Nie zrobiłam nawet dwóch kroków, a poczułam kujący ból w okolicach brzucha. Okazało się, że przede mną stoi Liam i wpatruje się w moje oczy z satysfakcją. Spojrzałam w dół i ujrzałam nóż wbity w moje ciało. Z rany buchnęła krew, a przed moimi oczami zaczęły pojawiać się mroczki. Tak samo jak wtedy... To znów się powtarza. Chłopak dzierżawił w dłoni kuchenny nóż z drewnianą rączką w kolorze ciemnego brązu. Było to to samo ostrze co kiedyś...
Uniosłam wzrok na Liama. Po moich policzkach spłynęły dwie łzy. 
-Liam... -jęknęłam słabym głosem.
-Ćiii -mruknął kojącym głosem, gładząc mnie po policzku.- To nic -wyszeptał, a mi zaczęło się wszystko rozmazywać dookoła.
-Tatia! -Ledwo usłyszałam moje imię gdzieś w oddali.
Spojrzałam w lewo i jakby za mgłą ujrzałam Draco. Biegł do mnie. Liama już nie było, a ja klęczałam na ziemi z ostrzem witym w brzuch.
-Draco... -szepnęłam słabo.
I nagle wszystko dookoła zniknęło. Zniknął Draco, zniknął labirynt, nóż i kałuża krwi na ziemi. Wszystko co wcześniej było ciemne i jakby zamazane teraz nabrało barw. Nie byłam jednak w labiryncie. O dziwo siedziałam w swoim łóżku ubrana w czystą i nie poplamioną krwią piżamę. Obok mnie siedziała lekko przerażona Stephanie. Ubrana była w swój zielony szlafrok. Patrzyła na mnie przestraszona. Dopiero teraz spostrzegłam, że to był tylko sen, a ja siedzę jak ostatni tłuk i dyszę ze zmęczenia... Albo strachu.
-Krzyczałaś -wyszeptała Stephanie.
Spojrzałam na nią tępo. Musiałam dać niezły koncercik, jeżeli Steph ślęczy nade mną wystraszona jak nie wiem kto.
-Bardzo? -Wydyszałam cicho.
Ta pokiwała głową, a ja zamknęłam oczy próbując odtrącić straszne obrazy z mojego snu. To było jednak zbyt trudne... Wszystko było tak realistyczne, że znów zaczęłam się bać. 
Po moich policzkach spłynęły łzy. Stephanie przytuliła mnie mocno i gładząc mnie po plecach szeptała mi do ucha:
-To tylko sen. Tylko sen...
Wtuliłam się w nią i pozwoliłam dać upust emocjom.
-Co ci się śniło? -Spytała cicho, gdy odkleiłam się od niej i wytarłam łzy.
-N-nieważne -wydukałam.- Co krzyczałam?
-Ciągle słyszałam imię Draco i Liam na przemian. Wyrwało ci się też kilka razy  "nie" -odparła cicho.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na zegarek. Była 3 w nocy. Pokój był rozświetlony jak choinka na święta,a za oknem panowała kompletna ciemność. Uspokoiłam się trochę i przetarłam zmęczoną twarz dłonią. 
-Żyjesz? -Spytała Stephanie ciągle mi się przyglądając.
-Nie.. To był koszmar -jęknęłam.
**perspektywa Draco**
Siedząc na eliksirach odbywającymi się z Puchonami myślałem o Tatii. Tak bardzo żałowałem, że jej tu nie ma. Mógłbym teraz nabijać się z fryzury Snape'a wraz z dziewczyną, a tak nie mam na to najmniejszej ochoty. Choć Blaise chichotał jak idiota mnie to nawet nie ruszało. Jakoś przetrwałem te zajęcia i zaraz po ich zakończeniu zerwałem się z miejsca i skierowałem się na Wielką Salę, gdyż była już pora obiadu. Usiadłem przy stole Ślizgonów i zająłem się posiłkiem. Wtem usłyszałem jakiś ogłuszający dźwięk. Po stole posypały się miliony kawałeczków szkła. Nagle coś uderzyło mnie w tył głowy. Wszystko dookoła zawirowało. Nawet krzyki uczniów mnie nie ruszyły, gdyż upadłem na posadzkę i tyle pamiętam...




*Maka Paka -postać z dość postrzelonej bajki o tytule "Dobranocny ogród".  Dla osób, które chcą zachować resztki rozsądku i nie pragną mieć myśli samobójczych, nie polecam bajki, gdyż dość skutecznie ryje banie ^^ Jako ciekawostkę powiem, że baja zaczyna się urokliwymi słowami: "Igi Pigiel, Igi brzdąk. Zaraz tu przyjedzie... Ninki Nonk!". 
____________________________________________________________
Omnomnom. Musiałam! Nie zabijajcie mnie za tę końcówkę, ale już nie mogłam się powstrzymać! :D Ale za to podoba mi się rozdział. *.*
Jeszcze 300 wyświetleń i 3 tyś *.* 
Pozdrawiam!
~T

4 komentarze:

  1. Maka paka jest spoko i dobranocny ogród też. xDD Ostanio widziałam ułożone kamienie - to musiała być Maka Paka. xdd
    Okey... spokój...
    Ten koszmar musiał być straszny. Przeżywać takie chwile jeszcze raz... *wzdrygam się.*
    Co się stało Draco?
    Dodawaj szybko kolejny rozdział, bo chcę wyjaśnień!
    Pozdrawiam,
    Avada

    OdpowiedzUsuń
  2. Labirynt... Kocham labirynty *-* Czyż nie jest uroczo tak czasami zgubić się w jakimś ślepym i ciemnym zaułku mając za broń jedynie wyładowany telefon? Po czym zza rogu wychodzi jakaś ciemna postać i właśnie wtedy rozumiesz, że nie masz po co krzyczeć, bo nawet jeślk to nikt by cię nie usłyszał... Nikt by ci nie pomógł... Boże, co ja tu tworzę?
    Ehh... Co do rozdziału to świetny *-* Poza tym jeśli coś złego zrobiłas tlenionemu to wiem gdzie mieszkasz szujo! No i Draco zmieniający kształt *-* Stephanie powinna się choć trochę domyślić po krzykach imienia Liam.
    Kocham, pozdrawiam i przepraszam za małą schizę u góry :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu kończysz w takim momencie! Jak możesz.. A jeśli zrobiłaś coś Draco, to nie ręczę za siebie i radzę ci sprawdzać zamki w drzwiach zanim pójdziesz spać.
    Wkurza mnie trochę Stephanie. Trzyletnie dziecko ma lepszą intuicję od niej xD A co do Liama.. nie wiem czemu nie potrafię go nienawidzić. Nie jest pozytywną postacią ale jakoś tak przypadł mi do gustu ;--;
    Rozdział jak zawsze świetny!
    Życzę weny i czekam na więcej ~.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma co. Kocham wasze teksty ♥ I to rzucanie się o Draco... Skąd ja to znam? ^^
    Aggie... Ja również nie mogę znienawidzić Liama xD Choć tyle zrobił Tatii strasznie go lubię i mam wymyślone tyle akcji z nim, że ponad połowa nie znajdzie się na blogu więc wiesz... Życie! :)
    btw. kakaka. Oby tak dalej z komentarzami, bo aż mi się lepiej pisze :3
    Kocham Was ;*
    ~T

    OdpowiedzUsuń