-Ucz się pilnie -mruknął, gładząc mnie po włosach.
-Mówisz mi jakbyśmy się żegnali na dobre -burknęłam cicho.
-Mówię ci tak, bo wiem, że jak szybko ogarniesz zaklęcia to wrócisz na drugi semestr.
Wzruszyłam ramionami, a ten mocniej mnie przytulił. W pewnym momencie Draco westchnął. Odwracając się ogarnęłam o co chodzi. W progu bowiem stał Quercy z rękoma w kieszeniach.. Draco klepnął mnie w ramię, a ja niechętnie się podniosłam.
-Czekam na zewnątrz –oznajmił cicho Quer i wyszedł.
Malfoy wstał z kanapy, a ja nadal siedziałam i wgapiałam się w
moje tenisówki. Tleniony kucnął przede mną i zmusił mnie żebym na niego
spojrzała.
-Wysyłaj mi sowy, dobrze? –Mruknął z uśmiechem.
-Nie chcę się rozstawać –powiedziałam cicho. Draco zaśmiał się
słabo.
-Ja też nie –odparł, łapiąc mnie za rękę.- Zamknij oczy –poprosił.
Westchnęłam jedynie i zrobiłam to o co mnie poprosił Draco.
Opanowała mnie ciemność i czułam jedynie jak tleniony trzyma mnie za rękę.
Coraz głośnie słyszałam jego opanowany oddech i coraz mocniej czułam jego
subtelne perfumy. Był to znak, że chłopak się przybliża. W pewnym momencie
poczułam jak delikatnie zetknęliśmy się wargami. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Choć nasze usta nie zamierzały się rozstać, dłonie oddaliły się od siebie. Nie
chciałam tego, a niestety wiedziałam co Draco chce zrobić. Nadal jednak
przywierał do mnie ustami. W pewnym momencie odsunął się, a ja zaraz o tym
otworzyłam oczy. Teleportował się. Odszedł niczym sen po otworzeniu oczu…
Cholera jasna… Udało mu się.
Wstałam z kanapy i odwróciłam się w stronę schodów, by pójść spać.
Przy stopniach stała Stephanie. Spojrzałam na nią pustymi oczami, a ta
obdarzyła mnie ciepłym spojrzeniem. Weszłam milcząc na górę.
-Wyśpij się, bo jutro od rana zaczynamy naukę –usłyszałam z dołu
jakże dziarski ton ciotki.
-Dobrze -odparłam nie przejmując się, czy Stephanie to usłyszy czy nie.
Kiedy weszłam do sypialni, bez ceregieli przebrałam się w piżamy i położyłam się do łóżka. Przykryłam się pod samą brodę i odwróciłam się do okna, by następnie tępo się w nie wgapiać. Wtem usłyszałam pukanie do drzwi po czym dźwięk otwierania ich. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam ciocię, która patrzy na mnie z politowaniem.
-Dałby ci gwiazdkę z nieba tylko szkoda, że nie dosięgnie -powiedziała z uśmiechem, siadając obok mnie.
Rozchmurzyłam się lekko i podniosłam się.
-O czym myślisz? -Spytała.
Westchnęłam i przeczesałam dłonią włosy. O czym myślę? Myślę o tym, że tak w sumie to jako tako nie mam rodziców... W zasadzie to został mi tylko brat, ciotka i ojciec, który chce mnie zabić. Konkretniej moja mama nie żyje. Mówiąc szczegółowo to w ogóle jej nie pamiętam... O czym myślę? Myślę o tym, że moja rodzina się rozpadła, a ja nie wiem co mam z tym zrobić.
-O tym, że życie jest niesprawiedliwe -odparłam w końcu.
-A gdyby było sprawiedliwe to byłoby nudno i ludzie zabijaliby się z tej słodkiej i sztucznej atmosfery –dodała z uśmiechem Stephanie głaszcząc mnie po plecach.- Bez zła nie ma dobra, a życia bez Nutelli. Zbierz się do kupy i idź spać, bo się nie wyśpisz –powiedziała wstając.
Westchnęłam i przeczesałam dłonią włosy. O czym myślę? Myślę o tym, że tak w sumie to jako tako nie mam rodziców... W zasadzie to został mi tylko brat, ciotka i ojciec, który chce mnie zabić. Konkretniej moja mama nie żyje. Mówiąc szczegółowo to w ogóle jej nie pamiętam... O czym myślę? Myślę o tym, że moja rodzina się rozpadła, a ja nie wiem co mam z tym zrobić.
-O tym, że życie jest niesprawiedliwe -odparłam w końcu.
-A gdyby było sprawiedliwe to byłoby nudno i ludzie zabijaliby się z tej słodkiej i sztucznej atmosfery –dodała z uśmiechem Stephanie głaszcząc mnie po plecach.- Bez zła nie ma dobra, a życia bez Nutelli. Zbierz się do kupy i idź spać, bo się nie wyśpisz –powiedziała wstając.
Spojrzałam na nią tępo, ale po chwili przewróciłam oczami i położyłam
się, zakrywając się kołdrą.
Ciotka wyszła zamykając za sobą drzwi. Zamknęłam oczy i po chwili
zasnęłam.
**Następnego dnia**
Obudziłam się wczesnym rankiem. Wnioskowałam bowiem po tym, że gdy wyjrzałam przez okno ujrzałam blask pomarańczowego słońca, które przedziera się przez gęste gałęzie buku, rosnącego przed moim oknem. Gdy spojrzałam na biurko spostrzegłam, że Harmoo śpi w najlepsze w swojej klatce. Zapewne tak samo jak wszyscy domownicy, bo w domostwie panowała kompletna cisza. Wiedziałam, że już nie zasnę... Taka dziwna przypadłość... Jak się obudzę to już nie zasnę z powrotem. Westchnęłam zatem, odkrywając kołdrę. Spuściłam nogi z łóżka i przeczesałam dłonią włosy. Szczerze mówiąc to trochę się obawiam
tych lekcji magii ze Stephanie. Ciotka jest nieprzewidywalna, a ja raczej nie
mam zamiaru uczyć się Niewybaczalnych, choć zapewne to będzie pierwsza lekcja…
Wstałam z łóżka i po wybraniu ubrań ruszyłam do łazienki, by się wykąpać. Mam
sporo czasu nim zacznę naukę. Wpakowałam się zatem pod prysznic i umyłam się.
Kiedy wyszłam ubrałam się i zaczęłam myć zęby. Patrząc w swoje odbicie dopiero
teraz zauważyłam tę zmianę, o której wszyscy mi mówili na początku roku.
Dopiero teraz spostrzegłam, że się zmieniam. Czy na lepsze? Wydaje mi się, że
tak, bo nie mam zamiaru być więcej szarą myszką, która kuli ogon, gdy ktoś
tupnie nogą. O nie. Teraz to ja będę tupać jak mi się coś nie spodoba… Kurde. I
znów to samo. Przynajmniej jedno zostało.. Moje urocze rozmyślanie podczas
mycia zębów…
Zaśmiałam się tylko i wysuszyłam sobie włosy po czym ułożyłam je bardzo
luźny kok. Ubrałam się i pomalowałam. Kiedy wyszłam z łazienki zauważyłam, że
wszystko zajęło mi trochę ponad godzinę… Taa… Nie zazdroszczę mojemu przyszłemu
mężowi.
Podeszłam do klatki, stojącej na biurku, gdyż spostrzegłam, że
Harmoo już nie śpi i widocznie ją roznosi. Otworzyłam więc drzwiczki od jej
małego domku, a następnie wypuściłam ją przez okno. Ta zahuczała wesoło i
wyfrunęła z pokoju. Uśmiechnięta zeszłam na dół w czarnych rurkach, ciemnej
podkoszulce oraz granatowym swetrze. Zauważyłam też, że mój sposób ubierania
się zmieniło się. W mojej szafie nie króluje już tęcza, tylko ciemne kolory, w
których czuję się naprawdę dobrze. Tupiąc moimi szarymi tenisówkami za kostkę
zlazłam ze schodów i weszłam do kuchni. Zabrałam stamtąd zielone jabłko i
ruszyłam na zewnątrz.
Na tyłach domu odkryłam huśtawkę dwuosobową, która stała pod
kolejnym dużym drzewem. Z uśmiechem położyłam się na niej i jedząc jabłko
obserwowałam niebieskie niebo. Z nudy wyjęłam różdżkę i rozejrzałam się ospale
po ogrodzie. Jakby niebyło jest już jesień, a na drzewach coraz mnie liści.
Jednym prostym zaklęciem wprawiłam w ruch brązowe liście, które niedbale
zalegały na trawie. Zaczęłam formować z nich różne formacje.
-Bardzo dobrze.
Spojrzałam w stronę domu i ujrzałam ciotkę w pełnym stroju, od
której wydobyły się owe słowa. Z uśmiechem skierowałam liście na stertę innych,
zeschłych liści.
-Chyba masz dobre stopnie z zaklęć? –Zagadnęła opierając się o
futrynę drzwi.
-Owszem. Pan Flitwick często mnie chwali -odparłam z 'lekką' dumą.
-A więc będziemy mieć z górki -zaśmiała się Steph.- A teraz chodź. Po śniadaniu zaczynasz naukę.
Posłuchałam jej i polazłam za ciocią do kuchni, gdzie już było przyszykowane śniadanie. Zjadłyśmy je ogólnie plotkując o Hogwarcie i tym podobnych. Gdy odłożyłam talerz Stephanie wstała i spojrzała na korytarz, w którym rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Kto to? -Spytałam zdziwiona.
-Twój nauczyciel -odparła idąc w stronę drzwi.
-To... Ty mnie nie będziesz uczyć?
-Nie nadaję się -stwierdziła z uśmiechem i otworzyła drzwi.- Witaj. Dzięki, że się zgodziłeś -powiedziała do gościa.
Stałam osłupiała w salonie. Z lekką spiną czekałam, aż ujrzę twarz mojego nauczyciela. Zżerała mnie oczywiście ciekawość kto to będzie. Wtem usłyszałam jego głos...
-Nie ma za co dziękować. To sama przyjemność.
I ujrzałam mojego nauczyciela... Uśmiechnął się do mnie ukazując rząd olśniewających, białych zębów. Patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami, które w moment mnie sparaliżowały.
____________________________________________________________
O shit... Brak weny... No i Glee :D
Wybaczcie, ale raz: nie miałam pomysłu, dwa: oglądam nałogowo już mój ulubiony serial ;)
Rozdział zadedykuję użytkowniczce Avada Kedvra. :)
A! I mam jeszcze jedną wiadomość. Nie mam pojęcia kiedy dodam kolejną notkę, bo jak niektórzy wiedzą kibluję już od miesiąca w Szwajcarii no i w końcu nadszedł wyczekiwany przeze mnie czas powrotu. W niedzielę bowiem już będę w Polsce, lecz mam tak napięty grafik, że nie dam rady napisać NIC, bo następnego dnia znów będę w podróży ;)
Postaram się zrobić to jak najszybciej! ^^ Pozdrawiam.
~Tina
Draco odszedł.. :< będzie smutno bez niego. Mam nadzieję, że Tatia szybko wróci do Hogwartu. Czekam też na rozwiązanie wątku z ojcem i śmierciożercami, chociaż wiem, że to nie nadjedzie szybko xD
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to znowu urywasz w takim momencie?! :[ dlaczego? why? warum? pourquoi? Nie zniosę tak długiego czekania, żeby dowiedzieć się kto stoi w tych drzwiach :< nie wiem czemu ale obstawiam po części Liama (ale pewnie znowu nie będę miała racji xD)
Jak zawsze życzę weny i czekam niecierpliwie :)
aaa! zapomniałabym... Nominuję twój blog do The Versatile Blogger :) nie wiem czy się w to bawisz, jeśli nie, zignoruj ten komentarz. Jeśli tak to na moim blogu znajdziesz szczegóły. ---> http://hogwart-mystory.blogspot.com/
UsuńPo prostu stwierdziłam, że jeśli mam kogoś nominować to twój blog się świetnie nadaje, bo chętnie go czytam ;>
Ooo. Bardzo dziękuję :)
UsuńTak, bawiłam się w to na poprzednim blogu. Tutaj mnie jeszcze nikt nie nominował, ale ciul z tym.
Dzięki ;*
~Tina
Dzięki za dedyk! :*
OdpowiedzUsuńDraco odszedł. :c Niech Tatia wraca szybko do Hogwartu!
No nie, kto to jest ten nauczyciel? :P
Życzę dużoo weny i pozdrawiam!
Nauczycielem jest na 100 % Liam bo zielone oczy :D
OdpowiedzUsuńJuz sie nie moge doczekac kolejnej czesci
Napisz jak najszypciej
jestes swietna <3
Wooo. Zaskoczyła mnie pani/pan na górze. Nie pomyślałabym o tej kanalii, bo z tego co pamiętam to coś nie potrafi uczyć, więc zdziwiło mnie to.
OdpowiedzUsuńDraco jak zawsze zajebisty. Pożegnania to z pewnością jego konik. :) Ahh, ten romantyk *-* Poza tym mam nadzieję, że nauczyciel będzie dość ogarnięty.
Kocham, pozdrawiam i czekam na NN.
~Black