sobota, 1 czerwca 2013

14 rozdział "Obudziła się"

Stałem jak wryty, wpatrując się w wysokiego mężczyznę. Lekko sparaliżował mnie strach. Z jednej strony dlatego, że byłem mocno zdziwiony faktem, że tak szybko mnie odnalazł. Z drugiej strony, stał przede mną facet, który w każdej chwili mógł mnie zabić. Zamiast tego przyglądał mi się z dziwnym spokojem.
-Zmieniłeś się -oznajmił w końcu.
-Taak... Sam muszę to przyznać -mruknąłem poprawiając kołnierzyk od płaszcza.
-Nie z wyglądu. Raczej z  charakteru. Jesteś odważniejszy... Ale zarazem głupszy.
-Do głupich świat należy! -Zaśmiałem się.
Mężczyzna podszedł bliżej i spojrzał mi w oczy.
-Jeżeli powiesz gdzie jest Tatiana to zobaczymy co da się zrobić w sprawie twojego odkupienia.
-Nadal ją ścigasz!? -Wypaliłem, jakbym nie wiedział.- Nie wiem gdzie ona jest.
-Nie kłam! -Zagrzmiał Ian. Nagle mocno spoważniał. Znałem aż za dobrze ten wyraz. Już wiedziałem, że nie jest za dobrze...- Gdzie jest Tatiana?
Odsunąłem się w tył.
-Już ci mówiłem, że nie wiem -odparłem z miną niewiniątka. Ian chciał już coś powiedzieć, ale uniosłem palec do góry,a by nic nie mówił. Zmrużyłem oczy i zacząłem nasłuchiwać.- Słyszysz?
-Co? -Burknął zirytowany, ale też zaczął się rozglądać, próbując wyłapać jakiś dźwięk.
-Skucha -zaśmiałem się i od razu teleportowałem się w inne miejsce. Wylądowałem w "Brudnym Korycie". Na szczęście Barty była tam jeszcze. Nadal sączył piwo. Złapałem go za ramię, a ten spojrzał na mnie jak na hipogryfa.
-Co je... -zaczął zdziwiony.
-Spadamy! -Zarządziłem szybko. Znowu się teleportowałem. tym razem daleko od tego miejsca.
*perspektywa Draco Malfoy'a*
Siedząc w dormitorium, kończyłem swój szkic. Wpatrywałem się w okno i nanosiłem na kartkę to co widziałem i uznałem za warte naszkicowania.
Po jakimś czasie skończyłem. Zadowolony ze swojego dzieła odłożyłem kartkę w bezpiecznym miejscu i wyszedłem z dormitorium. Usiadłem na fotelu w Pokoju Wspólnym. Widziałem, że Pansy mi się bacznie przygląda. Zmarszczyłem brwi.
-Czego dusza pragnie? -Bąknąłem poirytowany tym spojrzeniem.
-Widziałam cię w Skrzydle -odparła patrząc na mnie.
-To chyba nie jest karalne -prychnąłem.
-U Salvador -dodała z pogardą.
Mina mi zrzedła. Nie wiedziałem co powiedzieć. Bałem się bowiem, że Pansy oznajmi to każdemu Ślizgonowi, jakiego napotka na drodze. Gdyby z kolei ktoś się dowiedział zlinczowaliby mnie na miejscu. To prawie pewne, że jestem skończony.
-Ja.. Chciałem zobaczyć, czy w ogóle żyje -wydukałem.
-Tak, jasne -prychnęła.- Taki kit to nie mi wciskaj.
Zapadła cisza. Patrzyłem lekko zaniepokojony na Ślizgonkę.
-Ciekawa jestem jak zareagowali inni, gdyby się dowiedzieli -myślała głośno, a ja automatycznie zbladłem.
-Nie powiesz im.
-Zakład? -Zaśmiała się i wstała z miejsca.
-Nie -warknąłem i również gwałtownie wstałem. Wyciągnąłem różdżkę i wycelowałem w zdziwioną dziewczynę.- Obliviate -mruknąłem. Usunąłem pewne wydarzenie z pamięci Ślizgonki.
Po chwili spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
-O czym rozmawialiśmy? -Spytała tępo.
-O zadaniu z eliksirów -skłamałem.
Ta pokiwała głową i odwróciła się na pięcie, po czym poszła w stronę dormitorium.
-Dobranoc -dodała na odchodnym.
Uśmiechnąłem się chamsko i wyszedłem z Pokoju. Powędrowałem korytarzem w obojętnym mi kierunku. Minąłem kilka pierwszoroczniaków i wyszedłem na Dziedziniec Główny.
Siedziałem tam w samotności rozmyślając nad tym co zrobiłem. Doszedłem do wniosku, że nie był to najgorszy ruch. W sumie wyszedłem z tym na plus i nikt się o niczym nie dowie. Nie jest źle.
Nagle przyfrunęła brązowa sowa z liścikiem przy nodze. Wylądowała obok mnie, abym mógł zabrać wiadomość. Kiedy odczepiłem pergamin od jej nóżki, ta odleciała. Widocznie nie czekała na odpowiedź. Nie znałem tej sowy. Wzruszyłem jednak ramionami i rozwinąłem karteczkę. Pisma też nie rozpoznawałem. Treść była krótka i zwięzła, ale przyprawiła mnie o dziwny stan. Zerwałem się z miejsca i pobiegłem przed siebie, ściskając w dłoni pergamin z dwoma słowami:

"Obudziła się."





____________________________________________________________ 
I jest. Ale ulga :3
Wybaczcie za tydzień przerwy. Brak weny -_-
Ale teraz już będzie lepiej, bo Tatia się obudziła ;D Powiem wam, że będzie się działo :*
P.S. Przepraszam, że taki krótki T^T
~Tatsi

3 komentarze:

  1. Ian... Coś jak u nas Michael. :3 Słodki jest. Barty nadal sączył piwo... Jakie piwo?! A Ognista to Imperius? Dobra, Pansy jakos nie lubię, ale to Obliviate było urocze. :3 Ciekawe od kogo jest ten liścik... Hmm...
    Kocham, pozdrawiam i ponaglam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo jak słodko xD. No ale ja tu zaczynam od końca, a zgubiłam początek... no cóż :D. Ian... jak można być tak tępym i nabrać się na taką głupią sztuczkę? A poza tym po jakie licho Barty? A ty mi wciąż nie powiedziałaś o co chodzi z Suzan... oprócz oczywistej oczywistości... ale po jakie licho wciągać w to nastolatkę? No cóż... Ian jaki kochany tatuś... Ale mniejsza, wciąż dziwie się jak przedstawiłaś Dracona. On i rysunek? No ale jak kto woli. Pansy... nigdy jej nie lubiłam, ale to nic dziwnego, bo to Pansy xD.
    Hym... Obliviate xD.
    A i liścik... no ciekawe... ciekawe... :D
    Pozdrawiam, kocham i weny ;*.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :* oj widzę, że muszę Cię poganiać hahaha <3

    OdpowiedzUsuń