-Czego? -Burknęłam beznamiętnie.
-Nie wpuścisz mnie? -Odezwał się znajomy mi głos. Nie należał on jednak, ani do Stephanie, ani do mojego brata.
Odkleiłam się szybko od drzwi i szarpnęłam za klamkę. Ujrzałam, jakże znany mi, tleniony łeb. Uśmiechnęłam się blado i zarzuciłam Draco ręce na szyję. Ten objął mnie mocno i podniósł , by później wnieść mnie do pokoju. Zatrzasnął drzwi nogą i postawił mnie na podłodze. Spojrzał mi w oczy uśmiechając się radośnie.
-Stęskniłem się -rzekł Malfoy głaskając mnie po policzku.
-Nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś -jęknęłam.- Ale właśnie... Skąd się tu wziąłeś?
-Twój brat powiedział, że potrzebujesz towarzystwa i przekonał Dumbledore'a żebym wybył z Hogwartu na dwa dni -wyjaśnił Malfoy. Pokiwałam smętnie głową.- Dobrze się czujesz?
Otworzyłam usta, ale nic z siebie nie wydusiłam. Westchnęłam tylko i odsunęłam się od niego. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na tenisówki na moich nogach.
-Quercy powiedział mi o mamie -wyjaśniłam cicho.
Ten usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Niestety dotknął przy tym mojej rany. Syknęłam z bólu i odruchowo się odsunęłam od chłopaka. Draco spojrzał na mnie zdziwiony, ale po chwili ujrzał rozdrapany materiał i bandaż pod spodem. Ujął delikatnie moje ramie i obejrzał je z otwartą buzią. Następnie spojrzał mi w oczy.
-Co ci się stało?
-Wilkołak mnie zadrapał -odparłam beznamiętnie.
Draco spojrzał na mnie przerażony. Chciał coś powiedzieć, ale uniosłam rękę, by nic nie mówił.
-Akurat to jest moim najmniejszym zmartwieniem -burknęłam.- Ojciec chce mnie wśród Śmierciożerców -powiedziałam ponuro.
-Chcesz tego? -Spytał cicho.
-Oczywiście, że nie! -Obruszyłam się. Dostrzegłam jednak smutek na twarzy chłopaka.- Co jest?
-Mój ojciec chce tego samego dla mnie -przyznał patrząc w podłogę.
-A ty co o tym myślisz?
-Nie mam pojęcia. Jeżeli tego nie zrobię ojciec się rozgniewa. Jednak jeżeli się zgodzę będę musiał zabijać -odparł cicho, nie patrząc na mnie.
-I to tyle? Boisz się, że ojciec się rozgniewa? -Zdziwiłam się.
Draco spuścił głowę i potarł kark dłonią widocznie zmieszany. Ujęłam jego twarz, by na mnie spojrzał. W jego oczach dostrzegłam ból. Przestraszyłam się tego strachu wypisanego na jego twarzy.
-On mnie bije -wyszeptał. W jego oczach zalśniły łzy.
No nie. Pierwszy raz widzę, że Draco Malfoy płacze. W sumie to nie dziwię mu się. Fakt, że ojciec się nad nim znęca poruszył i mnie. Nie miałam o tym pojęcia. I teraz wszystko się rozjaśniło. Już wiadomo dlaczego w szkole grał oschłego i wrednego Ślizgona. Już wiadomo dlaczego nie okazywał głębszych uczuć. Jak w końcu miał je okazywać jak nikt go ich nie nauczył? A jeżeli tak to zostały wyplewione przez ojca, który się nad nim znęcał.
Spojrzałam na Draco, który już chyba nie mógł dłużej powstrzymać łez. Pogłaskałam go delikatnie po policzku. Ten zerknął mi w oczy. Przybliżyłam się do niego i delikatnie musnęłam jego wargi.
-Zawsze możesz na mnie liczyć -oznajmiłam tak cicho, aby tylko on mógł to usłyszeć.
Malfoy pokiwał głową i uśmiechnął się blado. Szybko potarł oczy, by zetrzeć łzy.
-Wybacz -mruknął lekko zawstydzony chwilą słabości.
-To nic. Każdy ma prawo do kilku łez -powiedziałam łagodnie.
-Gdyby ojciec się dowiedział....
-I się nie dowie -przerwałam mu.- Nie możesz żyć w ciągłym strachu, że ojciec się dowie o jakimś bezsensownym przewinieniu.
Draco przyjrzał mi się badawczo. Objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy.
-Kocham cię -wyszeptał.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Pogładziłam go po mostku i spojrzałam mu w oczy.
-Ja ciebie również -odparłam.
*perspektywa Freda Weasley'a*
Siedząc w Pokoju Wspólnym Gryfonów
zastanawiałem się nad zachowaniem Tatii. Przed wyjazdem stała się na prawdę
dziwna. Unikała mnie, nie rozmawiała ze mną ani trochę. Wcześniej było inaczej.
W pewnym momencie moje rozmyślania
przerwała Carmen, która weszła właśnie do owego pomieszczenia przez obraz
Grubej Damy.
-Rudy! –Zawołała cała roześmiana.- Nie uwierzysz co się stało! Na
zewnątrz Neville… -urwała i spojrzała na mnie pytająco.- Co jest? –Spytała siadając
obok mnie.
-Nie wiesz dlaczego Tatia była na mnie zła?
Black poskrobała się po głowie widocznie zmieszana. Tak, widać było,
że zna przyczynę. Złapałem ją za dłoń i spojrzałem jej w oczy.
-Powiedz mi –poprosiłem, a ta westchnęła.
-Tatia się w tobie zakochała –rzekła brunetka.
Szczerze mówiąc to zszokowało mnie to wyznanie. Spojrzałem na
Gryfonkę tępo.
Tatia. Zakochała się… We mnie! Z początku brzmiało to jak żart,
ale spostrzegłem, że Carmen w ogóle nie jest do śmiechu.
Nagle ta pstryknęła mi palcami przed nosem. Otrząsnąłem się z
zadumy.
-Jest tam ktoś? –Zaśmiała się.
-Widziała nasz pocałunek… -stwierdziłem będąc jak w transie.
-10 punktów dla Gryffindoru –prychnęła Black.
Uśmiechnąłem się od niechcenia i objąłem Carm, by ją przytulić.
Zraniłem Salvador. Widziałem jak pospiesznie odchodzi w stronę
zamku kilka dni temu, gdy odważyłem się pocałować Carmen.
Myślałem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, a okazało się, że Tatia
czuje do mnie coś więcej.
Mam wyrzuty sumienia. Teraz jej nie przeproszę, bo opuściła
Hogwart. Jednak co ja poradzę, że zakochałem się właśnie w Carmen? Co ja
poradzę, że kiedy tylko widzę tą uroczą, rozdartą brunetkę japa m się cieszy?
Carmen znam od dawna. Znam jej charakter i wiem, że poza tym, że potrafi być
nad wyraz oschła to jest kochaną i słodką Gryfonką o piwnych oczach.
Nagle do Pokoju Wspólnego wpadł mój brat bliźniak, trzymając Rose
Martin za rękę. Oboje byli roześmiani.
-I co z tym Nevillem? –Spytała Black rozpromieniając się nagle.
-Poszedł do Skrzydła Szpitalnego, bo jak McGonagall go zobaczyła
to wpadła w szał –rzekła Krukonka z uśmiechem.
Jakoś nie miałem ochoty słuchać o co się rozchodzi. Carmen wstała
i pocałowała mnie delikatnie w usta. Następnie podeszła do przyjaciółki i
weszły razem do dormitorium Gryfonki.
George usiadł obok mnie i przyjrzał mi się badawczo. Delikatnie
uderzył mnie w ramię.
-Co ci? –Spytał. Gdy nic nie odpowiedziałem spojrzał na ogień w
kominku i westchnął.- Znów myślisz o tej Puchonce?
-Tak, ale teraz znam już prawdę –burknąłem.
-Dopiero teraz? –Zdziwił się George.
Widząc moją nietęgą minę zaczął się śmiać. Westchnąłem
zrezygnowany i wstałem, by wejść następnie do dormitorium, ale w tym samym
momencie obraz się otworzył. Do pomieszczenia bowiem wlazł Longmottom. Na
twarzy był cały zielony, a szedł jakby wypił z 5 butelek ognistej.
George przechodząc obok niego poklepał chłopaka po ramieniu i
wyszedł z Pokoju Wspólnego.
-A tobie co? –Spytałem zdziwiony.
-Snape kazał mi wypić mój źle uważony eliksir –jęknął i ruszył do
dormitorium nadal się trochę zataczając.
Przewróciłem oczami i wszedłem do pokoju by w końcu się położyć.
*perspektywa Tatii Salvador*
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, żeby wyjąć piżamy. Musiałam
jeszcze zawitać w pokoju brata, żeby zajumać mu piżamę dla Draco. Wątpię
bowiem, żeby tleniony gustował w różowych ubraniach w rozmiarze S.
-Zaraz przyniosę ci piżamę –oznajmiłam odwracając się do niego.- A
o pokój musisz się ciotki pytać, bo ja nie znam dobrze tego domu.
-Nie mogę spać u ciebie? –Spytał z nadzieją.
-Wiesz, wolę jednak żebyś spał w innym pokoju.
-Jesteś brutalna –jęknął wstając z łóżka.
Spojrzałam na niego spod byka. Draco zrobił minę zbitego psa i
zaczął kroczyć w moją stronę.
-Nie –zaśmiałam się, ale ten nadal napierał.
W końcu pokoju mi brakło i tleniony przyszpilił mnie do ściany z
tyłu.
-Proszę? –Jęknął zbliżając jego twarz do mojej.
-Draco –burknęłam takim tonem, by skończyć tę rozmowę.
-Nie? –Spytał błagalnym głosem.
Zbliżył się jeszcze bardziej i w końcu delikatnie musnął moje
wargi. Następnie spojrzał mi w oczy i kiwnął głową w ten sposób, jakby ponawiał
pytanie.
-No… Dobrze –mruknęłam oniemiała tym przekupstwem.
-Wiedziałem, że się zgodzisz –zaśmiał się Draco odsuwając się ode
mnie.
-I to ja jestem brutalna –prychnęłam wychodząc z pokoju.
Słyszałam jedynie śmiech Draco. Wlazłam do pierwszego z brzegu
pokoju, ale nic tam nie znalazłam prócz starych obrazów, które się ruszały.
Wyszłam stamtąd nim jakaś pulchna kobieta przebrana za Wikinga wzięła powietrza
w płuca.
-Quercy! –Krzyknęłam.
Chwilę później z ostatniego pokoju po prawej stronie wyłoniła się
głowa mojego brata.
-Co się drzesz? –Jęknął zdziwiony.
-Pożycz piżamki –zaśmiałam się kicając w tamtą stronę.
-Widzę, że ci się humor poprawił –rzekł wchodząc do swojej
sypialni. Poleciałam za nim.- Ciekawe dlaczego? –Zakpił z chamskim uśmiechem.
Zdzieliłam go w ramię rumieniąc się lekko.
-Daj mi tylko tę piżamę –mruknęłam.
Ten zaśmiał się i podszedł do komody, z której chwilę później
wyjął jasno niebieską piżamę. Rzucił mi ją i oparł się o szafę.
-No… Co? –Jęknęłam skrępowana jego wzrokiem. Zwinęłam piżamę wokół
ręki, a ten nadal nic nie mówił.- Dobranoc –wydyszałam i wyszłam z pokoju.
-Branoc –zaśmiał się Quer zamykając za mną drzwi.
Weszłam do swojego pokoju, gdzie Draco oglądał moje zdjęcia.
-Nie dziękuj –mruknęłam rzucając mu ubranie.
-Podziękuję później –zaśmiał się i zdjął podkoszulkę.
Pierwszy raz widziałam Draco bez koszulki i szczerze mówiąc to co
teraz widziałam przewyższało moje najśmielsze oczekiwania. Malfoy był wysportowanym
i szczupłym chłopakiem ze świetną klatą, o której marzyły wszystkie dziewczyny
w Hogwarcie.
Nagle Draco założył koszulę. Otrząsnęłam się. Dopiero teraz
ogarnęłam jak musiałam wyglądać… Identycznie jak Ron kiedy podają jedzenie, a
nie można go jeść.
Wzięłam piżamę i ruszyłam do łazienki, by się przebrać. Wyszłam z
rozpuszczonymi włosami i naciągając jeszcze podkoszulkę.
Draco dziwnie oniemiał, gdy mnie ujrzał.
-Co? –Zdziwiłam się.
-Cóż to? –Spytał szybko do mnie podchodząc.
Złapał za krawędź mojej podkoszulki i delikatnie ją podniósł
odsłaniając bliznę nad lewym biodrem.
____________________________________________________________
Em em em... Podoba mi się ten rozdział ^^
Dedykuję go Patrycji i "Natrętowi" , który w końcu pokazał mi to 'przypałowe' zdjęcie. ;)
Uhuhu. Jeszcze trochę i mamy 2,000 *u*
Kocham i całuję ;*
~Tina
Nie jestem pewna czy mi, ale dziękuję. Poza tym musiałaś wcisnąć wątek z blizną, co nie? XD Poza tym jakież to słodkie... Malfoy jest taaaki kochany. *,* Fred i sumienie?! W sumie rude jest kochane, więc spoko. Rozmyslanie o Salvador :) Nevv znowu jako sierota. Hahaha. Przekonywanie Tatii do spania... razem. Jak kolwiek dwuznacznie to brzmi. Dobra kończę, bo zaczynam pierdolić bez sensu.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i czekam na NN.
Tak, słońce. Dedykacja for u ;>
OdpowiedzUsuń-Tina
Okey. Podsumowując:
OdpowiedzUsuń- jest druga w nocy a ja nie śpię
- myślę ciągle o ojcu Tatii i śmierciożercach
- współczuję Malfoy'owi, ale oczywiście kibicuję ichzwiązkowi ;)
- próbuję rozkminić czy blizna Tatii ma coś wspólnego z byłym chłopakiem spotkanym w Hogsmeade
- chyba nie zasnę dzisiaj, bo potrzebuję kolejnej porcji twojego dzieła (także nie żebym była nachalna ale wiesz... nie zwlekaj i dodawaj następne :D)
- suma sumarum cieszę się że Fred nie jest jednak z Tatią, lubię Fredzia i wgl, ale Malfoy mimo wszystko lepszy ^^
- dziękuję bogu, ze natrafiłam w googlach akurat na Twoje opowiadanie, bo bardzo mnie wciągnęło ;) szukałam czegoś właśnie takiego, o Draco i fikcyjnej postaci wymyślonej przez autorkę. Po wielu opowiadaniach o Dramione itp. miałam ochotę na coś nowego. Twój blog mi to zapewnił ;p
- bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz. Na luzie, ale składnie i że tak powiem.. literacko xD Wstawiasz humorystyczne fragmenty ale nie za często i w odpowiednich momentach. I w ogóle masz taki specyficzny język, który aż się miło i szybko czyta *.~
- CZEKAM, CZEKAM, CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ!!!
Pozdrawiam, przepraszam za moje komentarze, które mogły być miejscami idiotyczne (już tak mam, co poradzę? xD) ŻYCZĘ WENY!!!, zwiększenia popularności i dobicia to tych magicznych 2 tys ;*
Aaaa.. prawie zapomniałam Xd kiedyś wspomniałaś, że lubisz Pamiętniki Wampirów. Czy nazwisko Tatii ma coś wspólnego z tym serialem? bo tak jakoś się nasuwa na myśl Salvador = Salvator :)
Aż się kurna zarumieniłam *.*
UsuńDzięki za opinię, bo jest potrzebna jak Nutella do życia.
Jeśli chodzi o nazwisko to jest wymyślone przez moją przyjaciółkę i tak naprawdę Tatia Salvador po raz pierwszy pojawiła się na innym blogu ;) Ale dobrze kombinujesz i to jest związane z owym serialowym nazwiskiem. :)
~Tina