piątek, 19 lipca 2013

23 rozdział "Ludzie, tego już za dużo [...] !"

Po wdrapaniu się po schodach i zgarnięciu (przez twarz Ślizgona rzecz jasna) wszystkich pajęczyn na naszej drodze, weszliśmy do ciemnego pomieszczenia. Szczerze mówiąc to nie za wiele tu ujrzałam, bo ciemno jak nigdzie indziej... Złapałam Draco za dłoń. Ten wyciągnął drugą ręką różdżkę i mruknął Lumos. Z końca kija wydobył się promyczek światła, który oświetlił nam zaledwie kilka metrów pomieszczenia. Chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Jest ok? -Spytał.
Pokiwałam tylko głową i wyciągnęłam swoją różdżkę. Również ją zaświeciłam i ruszyłam razem ze Ślizgonem w głąb strychu. Pomieszczenie było strasznie zakurzone. Widać było, że nikt tam ni był od wieków. Po kątach leżały stare i zepsute klatki. Jedna z nich była przykryta prześcieradłem. Podeszłam do niej i dotknęłam materiału. Szarpnęłam za prześcieradło i odkryłam klatkę. Ujrzałam dużego, włochatego pająka, który łypał na mnie swoimi kilkoma czarnymi oczami. Wydałam z siebie przeraźliwy pisk. Automatycznie odskoczyłam od klatki. Zaraz za mnąnstał jednak regał z książkami. Pchnęłam go, a ten zachwiał się i przewrócił się do tyłu. Wszystkie książki spadły na ziemię tworząc nieprzeciętny raban. Nie obeszło się również bez wydobycia kolejnej fali kurzu...
Chwilę później ujrzałam przerażoną twarz Draco. Kiedy ogarnął sytuację i zobaczył co się właściwie stało zaczął się śmiać jak idiota. Po chwili podał mi rękę.
-Żyjesz? -Prychnął, a ja ujęłam jego dłoń i wstałam.- Dlaczego się tak ich boisz?
-Nie wiem. Są straszne.. -jęknęłam patrząc na porozrzucane książki.
Ten zaśmiał się tylko i otrzepał mnie z kurzu. Następnie złapał mnie za słoń i spojrzał mi w oczy.
-Idziesz ze mną, bo jak rozpierniczysz pół strychu to ciotka na pewno się dowie, że tu byliśmy -powiedział rzeczowo.
Pokiwałam głową i ruszyłam ze Ślizgonem w głąb pomieszczenia. Ciągle mijaliśmy stare meble, częściowo zakryte jakimś materiałem. W końcu na pewnej komodzie natrafiłam na czerwoną księgę. Zatrzymałam Draco i spojrzałam na podpis w rogu okładki: "Stephanie ♥". Otworzyłam zeszyt lecz ujrzałam puste kartki.
-Pokarz -mruknął tleniony wyciągając rękę do księgi. Podałam mu ją, a ten zgasił różdżkę i dotknął jej końcem kartek.- Aperacjum -wymamrotał.
Na kartce zaczęły pojawiać się ukośne litery postawione przez moją ciotkę. Owe litery tworzyły imiona i nazwiska. W każdej linijce, na większości stron widniały jakieś osobistości. Przewracając kartkami ujrzałam kilka pytajników. Spojrzałam otępiała na Draco.
-Co to jest? -Spytałam, a ten nadal wgapiał się w imiona z przerażoną miną.- Draco..
-Nazwiska zabitych -przerwał mi szybko. Zamknął zeszyt i odłożył go na miejsce. Malfoy uśmiechnął się do mnie blado.- Chodźmy dalej -zaproponował.
-Nie -odparłam cicho, nadal wgapiając się w zeszyt.
-Zapomnij o tym i ...
-Nie! Chcę stąd wyjść! -Przerwałam mu ostro. Draco patrzył na mnie milcząc.- Proszę -szepnęłam.
Ten objął mnie ramieniem i skierował nas do wyjścia. Zeszliśmy szybko na dół, a ja pognałam do łazienki, żeby się trochę ogarnąć nim wróci Quercy i Stephanie. Wyszłam stamtąd szybko i wlazłam do swojego pokoju, gdzie Draco siedział cicho na krześle przy biurku i bezsensownie przeglądał moje zdjęcia.
-Skąd wiedziałeś co to było? -Spytałam beznamiętnie,  podchodząc do chłopaka.
Ten spojrzał na mnie smętnie.
-Moja mama ma taki sam -odparł cicho.
-Tam... Tam było tyle nazwisk... -jęknęłam.
Draco wstał i przytulił mnie mocno.
-Moja ciotka jest mo-ordercą -załkałam cicho.
-A czego się spodziewałaś? Ona jest Śmierciożerczynią. To leży w ich obowiązkach -powiedział łagodnie, głaszcząc mnie po plecach.
-Ale ona jest dobra.. -odkleiłam się od chłopaka.- Quercy też.. -wymamrotałam patrząc mu w oczy.
-Wiem o tym -odparł tleniony, odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy.- Ale co poradzisz, że zostali do tego zmuszeni?
Spojrzałam na niego tępo, a ten westchnął.
-Twój ojciec ich do tego zmusił. Twoja mama nie zgodziła się na to i dlatego... -urwał, bo nie mógł dalej mówić. Widząc moją przerażoną minę pogłaskał mnie po policzku.- Dlatego mówiłem ci, żebyś na siebie uważała i poszła ze Stephanie. Quercy nie chciał żebyś popełniała jego błędy, dlatego tak cię chroni.
Pokiwałam rozumnie głową. Nie chciałam płakać i nie robiłam tego. Znów ryczeć? Ludzie, tego już za dużo jak na dwa dni! Stworzyłam z ust cienką linię, a ten złapał mnie za dłoń.
-Chodźmy się przejść -zaproponował.
-Dobry pomysł -mruknęłam z bladym uśmiechem.
Malfoy ruszył do wyjścia. Ja jedynie lazłam za nim nadal trochę przyćmiona wydarzeniami sprzed 10 minut. Draco wyprowadził mnie za zewnątrz. Objął mnie ramieniem i wyszliśmy za ogrodzenie.
-Znasz drogę? -Spytałam rozluźniając się nieco.
-Do wioski i z powrotem -odparł z uśmiechem.
Przez jakiś czas szliśmy w milczeniu. Spacerowaliśmy przez las, znajdujący się za domem ciotki. Po jakimś czasie dotarliśmy do dużej wioski położonej w dziwnej dolinie.
-Proszę i zapraszam -zaśmiał się Draco ukazując ręką mieścinę.
-Ładnie tu -rzekłam patrząc na budynki.
-A i owszem -odparł i wystawił mi ramię.- Zjemy coś? -Spytał z szelmowskim uśmiechem.
Ujęłam jego ramię z wyszczerzem i pokiwałam głową. Zeszliśmy zatem na dół i wkroczyliśmy na bruk, który tworzył podstawę wioski. Przechodziliśmy obok sklepów z rozmaitymi produktami, obok zróżnicowanych zakładów oraz obok podejrzanych uliczek... W końcu natrafiliśmy na zgrabną restaurację.
-Może tu? -Zaproponował Draco.
-Wygląda dobrze -skomentowałam.
Chłopak uśmiechnął się i razem weszliśmy do środka. Wnętrze było skąpane w żółtych odcieniach. Stoliki były okrągłe, stworzone z ciemnego drewna. Obrusy lśniły bielą, a talerze i sztućce sławiły się w nieskazitelnej czystości. Na suficie nie było żyrandola. Kilka metrów nad naszymi głowami wisiały kremowe świece, które paliły się dając niepowtarzalny urok. Na ścianach wisiały obrazy sławnych gwiazd świata magicznego oraz popularni i lubiani czarodzieje.
Restauracja była do połowy wypełniona gośćmi, którzy wesoło rozmawiali i jedli dania przyniesione przez kelnerów.
Draco zaprowadził mnie do stolika przy ścianie. Odsunął mi krzesło po czym sam usiadł naprzeciwko mnie. Chwilę później ktoś przyniósł nam karty MENU. Uśmiechnęłam się i otworzyłam ją.
-Co zamawiasz? -Spytał Draco po chwili.
-Hmm... Spaghetti carbonara -odparłam.
-Ja to samo -zaśmiał się.
Gdy kelner ponownie przyszedł chłopak złożył zamówienie. Oparłam się o krzesło rozglądając się dookoła.
-Więc... Jak ten Liam wygląda? -Spytał Draco z uśmiechem, opierając się o stół. Spojrzałam na niego pytająco, marszcząc brwi.- Chcę wiedzieć jak wygląda gość, któremu mam wpierniczyć! -Wyjaśnił unosząc niewinnie ręce w górę.
Zaczęłam się śmiać, a ten opuścił ręce. Położyłam dłoń na jego dłoni i spojrzałam mu w oczy.
-Mówiłam już, że jesteś kochany?
Ten pokiwał czupryną z uśmiechem.
Jakiś czas później kelner przyniósł nam dwa identyczne dania.
-Smacznego -mruknął tleniony z uśmiechem łapiąc za sztućce.
-I vice versa -odparłam robiąc to samo.
Zaczęliśmy jeść wśród wesołych historii z dzieciństwa. Ciągle śmialiśmy się z zabawnych epizodów z życia. Kiedy skończyłam jeść odłożyłam widelec na talerzu i oparłam się o krzesło. Draco zrobił to smao.
-To.. -zaczął- było pyszne!
Zaśmiałam się potwierdzając jego słowa. Wtem ktoś podszedł do nas i oparł się o stół, nachylając się nade mną.
-No, no. Tak się zabawiasz pod moją nieobecność?
Ten głos, te oczy, ten uśmiech...
Mam przejebane...



____________________________________________________________
Jakby to powiedzieć...? Nie podoba mi się ten rozdział :D
Ale mam do was prośbę. Proszę, napiszcie mi co wam się podoba, co wam się nie podoba.. Po prostu liczę na waszą opinię :D
Całusy ;>
~Tina

2 komentarze:

  1. Rozdział świetny...!!! :D
    Tylko czemu kończysz w takim momencie?!
    Kto to przyszedł?!

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    http://harry-and-ginny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czemu tobie się nie podoba o.O według mnie jest świetny. Tylko oczywiście musiałaś urwać w takim momencie xD ja obstawiam, albo Liam'a albo ojca Tatii chociaż to drugie mniej prawdopodobne. (Znając moją intuicję to pewnie będzie zupełnie ktoś inny).
    Czekam cierpliwie na następny rozdział :) mam nadzieję, że szybko się wyjaśnię tożsamość tego ktosia.
    Pozdrawiam i jak zawsze życzę weny C=

    OdpowiedzUsuń