Suzan położyła księgę na najbliższym stole. Przy otwieraniu jej, z okładki zleciało chyba kilo kurzu! Nie przejęłyśmy się tym. Strasznie się nakręciłyśmy na to co będzie w środku. Zaczęłyśmy więc monitorować całe stronice. W końcu gdzieś w połowie książki znalazłyśmy, napisany ozdobnymi literami, wyraz: "Queen Simons". Nastała chwila ciszy...
-Dupa! -Powiedziałam odrywając się od księgi. -Nie żyje... Czyli to nie może być on.
-A kim był w ogóle ten Simons? -Zapytała przyjaciółka.
-A co mnie to?
-No w sumie...
Zaraz obie wybuchłyśmy śmiechem. Zamknęłyśmy książkę i odłożyłyśmy ją na półkę, z której ją ściągnęłyśmy. Wyszłyśmy z biblioteki zrezygnowane. Nagle podbiegła do nas Carmi.
-Hej ziemniaki -powiedziała na przywitanie.
-Hej -odpowiedziałyśmy jej z Suzan równocześnie.
-Wiecie już coś? -Spytała Black.
-Nie. Nawet biblioteka świeci pustkami...
-Tak z głupia spytam: co teraz macie? -Zapytała piwnooka.
-Mugoloznastwo ze Ślizgonami -odpowiedziała Su.
Nagle znalazłyśmy się pod salą. Stali tam już uczniowie domu węża. Carmen zmierzyła ich wszystkich wzrokiem, jakby kogoś szukała. Nagle Dracon się odwrócił. Gryffonka i Ślizgon spojrzeli po sobie.
-Malfoy! Ty pierdoło! -Krzyknęła roześmiana Carmi, rozkładając ręce.- Tyle już tu jesteśmy, a ty się nawet nie przywitasz!?
Podeszła do blondyna i zawiesiła mu ręce na szyi. Draco objął ją w talii i podniósł. Zakręcił ją wkoło i postawił na miejscu. Kiedy wyłonił twarz z gęstych włosów Black'ówny ujrzałam uśmiech. Wymienili kilka zdań. W końcu Carmen pożegnała się z kuzynem i odeszła machając nam. Ja i Suzan byłyśmy w ciężkim szoku.
-Czy ty widziałaś to co ja? -Wydukała Su.
-Malfoy się uśmiechnął? Do DZIEWCZYNY!?
Kilku Ślizgonów skarciło Dracona za to zajście. On jednak nie dał sobą pomiatać. Posłał im morderczy wzrok.
-Przeszkadza ci coś!? -Warknął na nich.
Dobra. Malfoy wrócił do normalności... Westchnęłam i weszłam z innymi do sali.
Nadeszła pora obiadu. Tam dowiedziałam się, że w sobotę odbędą się eliminacje do drużyny Quidditch'a.
-A ty byś nie chciała grać? -Zapytał mnie Cedric.
-Ja!? -Zdziwiłam się. W sumie to już grałam i lubię Quidditch'a, ale to było tylko między znajomymi.
-No pewnie! -Powiedziała Suzy. -Nieźle ci to idzie.
-Warto spróbować -dopowiedziała Bree.
Nagle zauważyłam, że do naszego stołu podchodzą bliźniacy. Fred stanął po mojej lewej, a George po prawej stronie.
-Wiesz, że są eliminacje? -Zapytali oboje.
-No wiem... -odpowiedziałam niepewnie.
-No, a my wiemy, że jesteś dobra -powiedział George, klepiąc mnie po plecach.
-Oj no. Czy ja wiem!? -Nadal się wahałam.
-Tatsi! -Odezwał się Fred. - Spróbuj chociaż.
-Noo.. No dobra -zgodziłam się, dzióbiąc widelcem w ziemniakach.
Wokół stołu rozległy się radosne okrzyki. Tak, bo to są Puchoni.. Bliźniacy przybili sobie piątkę i odeszli uradowani. Zaśmiałam się i dokończyłam jedzenie.
Później ruszyłam z Su na następne zajęcia. Reszta dnia minęła mi trochę nudno. Bałam się jednak następnego dnia. Miałam bowiem w planie obronę przed czarną magią z panem Thomsonem. Mam złe przeczucia... Udałam się z lekką niepewnością na OPCM. Nawet nie zwróciłam uwagi z kim mamy.Przekonałam się jednak, że z uczniami Slytherin'u ... Świetnie. Wprost cudownie! Nie dość, że będzie tam Thomson, to jeszcze Malfoy. Szczyt szczęścia kurna...
-Dobra. Bez ceregieli -zaczął Dean.- Na tablicy jest moje nazwisko. Będę was uczył obrony przed czarną magią. Nie przepadam za bachorami, więc zachowujcie się -wypalił.- Książki na stronie 50, zamknąć się i słuchać -ciągnę dalej.- Wiecie jak łatwo zabić takie małe grzdyle jak wy? Strachem. Przeciwnik może wykorzystać wasze lęki przeciwko wam. Na przykład... Tatio? -Zwrócił się do mnie.
-Słucham?
-Spójrz w lewo -powiedział Dean.
Bez wahania odwróciłam głowę we skazanym mi kierunku. To był jednak błąd. Na moim ramieniu siedział bowiem wielki, włochaty pająk. Chwilę później cała sala wypełniła się moim przeraźliwym piskiem. Zerwałam się jak na hejnał i strzepałam bydlaka z ramienia. Potknęłam się jednak i wylądowałam na kolanach Malfoy'a. Nie zwróciłam jednak na to uwagi. Cała klasa zaczęła się śmiać. Moje oczy w parę sekund napełniły się łzami. Wstałam i spojrzałam z goryczą na rozbawionego nauczyciela. Chwilę później łzy spłynęły po moich policzkach. Miałam okropną fobię jeżeli chodzi o pająki.
-To nie było śmieszne! -Wrzasnęłam niego. Thomson jednak nic sobie z tego nie zrobił. Śmiał się dalej. Wkurzona, zgarnęłam książki i skierowałam się w stronę drzwi.
-Wracaj. Nic nie zrobisz z tym pająkiem? -Zawołał nauczyciel.
-Spierdalaj -powiedziałam i tyle mnie widzieli.
Biegłam przez pusty korytarz. Łzy nadal leciały, ale zaraz schły przez mocny wiatr, który otulał moją twarz. Udałam się do swojego dormitorium. Usiadłam na łóżku i przysunęłam kolana do brody. Teraz dopiero mogłam dać całkowity upust emocjom. Moje policzki były w moment mokre. Lekko się telepałam. To rzeczywiście był dla mnie szok. Jak ja już sram ze strachu jak widzę małego pająka na ścianie, a co dopiero na MOIM ramieniu!? Ciężko oddychałam. Nagle do dormitorium wpadła Suzan.
-Tina! -Zawołała współczująco. Chwilę później była już obok mnie. Jedną ręką objęła mnie , a drugą gładziła moje włosy. -No już. Spokojnie -mówiła kojąco.
-Nie...Mogę...Oddychać... -dyszałam. Pomiędzy każdym słowem robiłam przerwę i nabierałam powietrza. Znowu te napady duszności. Od czasu do czasu miałam tak, że brakowało mi powietrza. Czułam się jakbym miała kamień w płucach. Działo się to niezależnie ode mnie. I w sumie nie mogłam zgadnąć kiedy to nastanie. Czasami było tak, że w z gruchy ni z pietruchy brakowało mi powietrza. To było trochę dziwne, ale okropnie irytujące.
-O matko... -westchnęła z politowaniem Su. Wstała z łóżka i otworzyła okno. Następnie złapała mnie za nadgarstek i zaciągnęła przed otwarte okiennice.- Oddychaj -poleciła.- Lepiej?
-Nie -powiedziałam i wkurzona wparowałam do łazienki, żeby się ogarnąć.- Głupi... Dean... Nienawidzę... Gościa.... -mówiłam z przerwami.
-Chamsko się zachował -przyznała przyjaciółka.
-Bardzo się.... Śmiali? -Spytałam, poprawiając lekki makijaż.
-Nie. Jak wybuchłaś płaczem wszyscy się zamknęli.
-Nie zwróciłam... Uwagi... Kurde! ... Ogarnij się! -Wrzasnęłam sama na siebie. Bardzo mnie to drażniło, że nie mogłam powiedzieć choćby jednego zdania normalnie.
Posiedziałam jeszcze w dormitorium, czekając aż mój oddech się ustabilizuje. Zachłannie wdychałam powietrze, próbując doprowadzić się do porządku. W końcu w jakiś sposób ogarnęłam się. Zeszłyśmy na dół i akurat trafiłyśmy na kolejną lekcję.
Poza tym małym wypadkiem z pająkiem to owy tydzień minął mi nudno i bez fajerwerków. Nim się obejrzałam była już sobota. Od Cedrica dowiedziałam się że eliminacje są po południu. Tak, więc po obiedzie zatargałam się w miejsce gdzie miała odbyć się "gra". Diggory, jako kapitan drużyny, strzelił jakąś mowę na wstępie i zaczęły się eliminacje. Matko z córką! Jak ja dawno na miotle nie latałam! No i niestety były tego oznaki, bo prawie spadłam z kilkunastu metrów... Poza tym to chyba poszło całkiem nieźle.
Na koniec Diggory stanął przed nami i zmierzył nas wzrokiem.
-Tak więc mamy nowych graczy -zaczął kapitan. - Są nimi Emily, Sebastian, Ric oraz Tayana.
Ucieszyłam się z tej wieści. Na początku nie myślałam, żeby dojść do drużyny, ale jak zaczęli mnie namawiać to jakoś nabrałam ochoty. Szczerze mówiąc to nie sądziłam, że się dostanę... Ruszyłam zatem z całą hołotą do Pokoju Wspólnego Puchonów.
-To co? -Zawołał jeden z uczniów. -Świętujemy? -Poddał pomysł, unosząc do góry jakąś butelkę z bursztynowym płynem w środku.
-Teraz? Poczekajmy do wieczora -zaproponowała jakaś Puchonka.
-Chcesz przez resztę dnia najarany chodzić? -Zapytał Cedric sarkastycznie, widząc, że Puchon nie daje za wygraną. -Oszczędzajmy ognistą, bo z taką drużyną to każdy mecz wygramy!
Zaśmialiśmy się i zaczęliśmy rozmawiać o Quidditch'u.
Gdzieś tak około 16. wyszłam z Pokoju Wspólnego na przechadzkę. Wyszłam na zewnątrz i usiadłam na ławeczce pod rozłożystym drzewem. Zamknęłam oczy i delektowałam się miłymi promieniami słońca. Nagle poczułam cień na swojej twarzy. Kiedy otworzyłam oczy, żeby zlokalizować źródło chwilowego zaćmienia, okazało się, że był nim Draco Malfoy. Westchnęłam.
-Suń, bo słońce mi zasłaniasz -powiedziałam i ponownie zamknęłam oczy.Blondyn usłuchał i przesunął się o krok w prawo.- Czego pragnie twa dusza, że mi słońce zasłaniasz? -Spytałam w końcu.
-W sumie to nie wiem -oznajmił i usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego. Dotknęłam dłonią jego czoła.
-Hmm.. Nie jest ciepłe. Albo za długo na słońcu stałeś, albo się czegoś nachlałeś -powiedziałam z powagą specjalisty.
-Co ty znowu odwalasz?
-Raczej co ty odwalasz? Przeprosiny, akcja w bibliotece, zero reakcji kiedy przez przypadek wylądowałam na twoich kolanach... Co z tobą!? -Zaśmiałam się.
-A wolisz kiedy nazywałem cię szlamą?
-A już mnie tak nie nazywasz? -Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-N-nie.. -wydukał. Nagle Draco się zaśmiał.
-No i jeszcze się uśmiecha! Nie. To nie Malfoy. Podmienili cię.
-Też się czuję, jakby mnie podmienili... -wymamrotał zamyślony.
-Co ty? Zakochałeś się?
-Co!? Ja? Nie...-Malfoy wstał nagle.- A w sumie. Dlaczego ja z tobą o tym rozmawiam.... Szlamo -z tym ostatnim słowem, posłał mi chytry uśmiech.
-Jeszcze raz... -Zagroziłam.
Draco zaśmiał się i odszedł z rękoma w kieszeni.
-Ehh... Pierdoła -powiedziałam i znów cieszyłam się promieniami słońca. Jakąś chwilę później znów poczułam, jak na moją twarz wlewa się zimny cień. Zmarszczyłam brwi. -No to się zdecyduj czy chcesz rozmawiać, czy nie ... -wypaliłam, będąc przekonana, że to znowu Draco. Gdy otworzyłam oczy przekonałam się, iż to była pomyłka. Tym razem kto inny zakłócał mój spokój...
______________________________________________________________
Dupę mi trują, żebym dodała więc macie ;)
Dedykację trzepnę dla mojej Patrycji i Klaudii :*
Poza tym życzę wam dobrego jaja i mokrego Dyngusa.... czy coś.
Pozdrowionka ♥
~Tatsi
Hahhahaha. I jest mój SPESZIAL moment. No i widzisz ?! Dodatkowo miałas tytuł. Z tym pająkiem zajebiście ci wyszło kochanie. Kocham kuzynka... Zakochałeś się ?! Nie... Sratatata. Kimże jest ten "uroczy" osobnik na końcu ?!
OdpowiedzUsuńKocham, pozdrawiam i ponaglam. :*
Cieszy mi się ryj, jak słyszę (a raczej widzę), że przypadł ci do gustu tw speszial moment ^.^
Usuń~Tatsi
Dobrz.. xD Jakoby nie skomentowałam tamtego to odniosę się również do 4. No Freddie, Freddie heh w bibliotece i to gada sensownie ^^. Układanka idzie w jedną całość tylko dlaczego Tatia. Dziwny ten psor, a takie tam nie istotne, ale zwróciłam na to uwagę Rose *w* eliksiry xD. He he he Tatsi :D. Hym i jeszcze przeuroczy Dracuś w bibliotece miód na serce, a w sumie jak to mawia Pat Nutella *w*.
OdpowiedzUsuńCiemna masa <3
No dobra to teraz przechodząc do najnowszego ;D.
A już myślałam, że ten Queen to ten QS. Hah pierdoły i nie mogłyście mi tego speszial momentu powiedzieć ?! Ehh trza czekać i czytać. Chodź z tego co wiem obiecująco zapowiada się 6 ^^. "Malfoy się uśmiechnął? Do DZIEWCZYNY!?" <- jak to do dziewczyny ? ufoludka/chomika *w* hah <3 Ach ten nauczyciel po prostu nie do zastąpienia. Hah padłam jak tak powiedziała na odchodne. Jest w drużynie quiddicha, a ognista ważna rzecz :D. Dracuś się zakochał ^^.
Ejj co wy macie manię na takie zakończenia ?? :P Szybko mi tu 6, ale już ! I tym razem z normalnym zakończeniem xD.
A tak po za tym dziękuję za dedykację :**
Dupę trujemy, bo to my ^^. <3 I za to nas kochasz ;D.
Kocham, pozdrawiam, weny i szybciej !! <3
Tak po za tym spóźnione życzenia, ale jeszcze mokrego dyngusa mogę życzyć i życzę ^^. .
a to mi pierdyknęłaś komentarz! :D
UsuńDziękuję i tak to uwielbiam. ^.^ lepiej się zawsze pisze ;)
Specjalnie wrąbałam takie zakończenie 3:) Ale następne będzie normalne ;)
~Tatsi
Słoneczko moje co jasno świecie kiedy rozdział ? Włażę kilka razy dziennie i tu nic, a nic ... :D.
OdpowiedzUsuńMam znowu karę na kompa -,-
UsuńRozdział będzie w sobotę, kochanie :*
~Tatsi
Wow *,*
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz.Cieszę się, że tu zajrzałam. Ogólnie to zakochałam się <3
Musiałaś skończyć w takim momencie? ^,^
Kto jej przeszkodził?!
Tatiana i jej zmiana podoba mi się ;)
Kurcza Draco miły. To jakaś nowość ;D
No nic czekam na NN ;)
Zapraszam do mnie na : http://przeszkody-sa-po-to-by-je-pokonywac.blogspot.com/
Mam nadzieje, że zajrzysz ;)
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)
Zuza :*
Matko... Bo się zarumienię ... :D
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. *U*
A jeśli chodzi o bloga to na pewno zajrzę! Widzę, że Dramione. Genialnie ♥ To mój ulubiony parring :3
~Tatsi